Miłość krzyża

Autor tekstu
Ks. Jan Uchwat
Ostatnio wiele się rozmawia na temat krzyża. Tak powszechną dyskusję o nim niewątpliwie sprowokował wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który orzekł, ku zdumieniu wielu chrześcijan, że krzyże w klasach szkolnych mogą być pogwałceniem wolności sumienia. Orzeczenie to wywołało ostry sprzeciw wielu środowisk, ale co ważniejsze przyczyniło się do pogłębionej refleksji na temat znaczenia krzyża, zwłaszcza wśród osób wyznających wiarę w Jezusa Chrystusa.

Ostatnio wiele się rozmawia na temat krzyża. Tak powszechną dyskusję o nim niewątpliwie sprowokował wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który orzekł, ku zdumieniu wielu chrześcijan, że krzyże w klasach szkolnych mogą być pogwałceniem wolności sumienia. Orzeczenie to wywołało ostry sprzeciw wielu środowisk, ale co ważniejsze przyczyniło się do pogłębionej refleksji na temat znaczenia krzyża, zwłaszcza wśród osób wyznających wiarę w Jezusa Chrystusa.

W Komunikacie z 350 zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, który naturalnie zawierał protest w sprawie tego wyroku, czytamy m.in. „krzyż jest wyrazem miłości i znakiem poświęcenia się dla innych. Jest on nie tylko świętym znakiem każdego chrześcijanina, ale stanowi również ważny element tożsamości kultury europejskiej, jest obecny w symbolach narodowych wielu krajów i organizacji oraz stanowi główny motyw wielu odznaczeń. Ma on zatem wymiar uniwersalny. Obrona krzyża jest zadaniem nas wszystkich. Prawa niewierzącej mniejszości powinny być łączone z obowiązkiem respektowania praw większości ludzi wierzących. Nie wolno ranić uczuć osób, dla których krzyż jest symbolem największych wartości. Trzeba uszanować ich prawo do publicznego wyrażania swych przekonań religijnych”.

W Liście Pasterskim Biskupów Polski na Niedzielę Świętej Rodziny - 27 grudnia 2009 r. czytamy z kolei, że: „Chrystusa nie można wyznawać jedynie od święta a do tego po cichu i tylko prywatnie. Kto kocha, ten nie kryje się ze swoją miłością. Bądźmy Jego świadkami w domu, ale też w życiu publicznym. Świat ma prawo widzieć uczniów Jezusa, którzy spotkali Go osobiście i żyją z Nim na co dzień w ogromnej zażyłości. My zatem mamy obowiązek dawać przed światem świadectwo naszej miłości do Chrystusa. Gdy ktokolwiek urąga Krzyżowi Chrystusowemu, trzeba powiedzieć jasno: dosyć! Historia świadczy, że każdy, kto – strojąc się w szaty obrońcy praw człowieka – walczył z krzyżem, ostatecznie okazywał się tyranem. Gdy ktokolwiek próbuje usunąć Chrystusa z życia publicznego i chce budować Europę bez Chrystusa, temu trzeba powiedzieć – zgodnie z prawdą i dla dobra Europy – że byłoby to budowanie na piasku . A nawet gorzej: że podcina korzenie, z których wyrasta zachodnia cywilizacja”.

O wielkiej czci dla krzyża, obecnej w wierze naszych przodków, możemy się przekonać z zachowanych tekstów m.in. pieśni wielkopostnych. Większość z nich jest śpiewana do dziś w naszych kościołach, ale czy zastanawiamy się kiedykolwiek nad sensem wyśpiewywanych treści. Warto przypatrzeć się głębi ich przesłania: „w krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka, w krzyżu osłoda, w krzyżu ochłoda – dla duszy smutkiem zmroczonej. Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie…gdy grom się zbliża, pośpiesz do krzyża – on ciebie wesprze, ocali”. W innych pieśniach śpiewamy: „krzyżu święty nade wszystko, drzewo przenajszlachetniejsze!” albo „krzyżu Chrystusa bądźże pochwalony, na wieczne czasy bądźże pozdrowiony…z ciebie moc płynie i męstwo – w tobie jest nasze zwycięstwo”.

Katechizm Kościoła Katolickiego nr 618 podkreśla, że „krzyż jest jedyną ofiarą Chrystusa – jednego pośrednika między Bogiem a ludźmi” oraz przypomina nam słowa powołania zawarte w ewangelii wg św. Mateusza 16, 24, które Chrystus skierował do swoich uczniów: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. Przytacza nam również hymn Vexilla Regis, w którym Kościół oddaje hołd krzyżowi, kiedy śpiewa: O crux, ave, spes unica – „o krzyżu, bądź pozdrowiony, jedyna nasza nadziejo! oraz cytuje słowa św. Róży z Limy, która zrozumiała, że „poza krzyżem nie ma innej drabiny, po której można by dostać się do nieba”. Warto zwrócić też uwagę na bardzo głęboki w swoim przesłaniu akt strzelisty: „In laetitia nulla dies sine cruce”, który jest ufnym i radosnym zawołaniem do Boga, że „ani jednego dnia bez krzyża”. Przypatrując się zarówno tekstom biblijnym, jak i nauczaniu Kościoła Katolickiego oraz naszej chrześcijańskiej tradycji – nikt nie ma chyba wątpliwości, że polecenie Jana Pawła II, który w Zakopanem 6 czerwca 1997 roku powiedział „Brońmy krzyża!” należy potraktować bardzo poważnie. Oczywiście bardzo trudno zrozumieć i zaakceptować krzyż nie wierząc w Jezusa Chrystusa i Jego zbawczą ofiarę, która właśnie na nim się dokonała. Patrząc bowiem na ten znak naszej wiary nie poprzestajemy tylko na tym, co widoczne dla oczu, ale w krzyżu znajdujemy dużo bardziej głęboki sens.

To, w jaki sposób na zewnątrz traktujemy krzyż, jest odbiciem tego, co kryje się w sercu, czy właśnie w naszym wnętrzu jest akceptacja i wdzięczność dla Chrystusa, dla Jego ofiary za nas, który jako Baranek Boży zgładził grzechy świata (J 1,29) czy może krzyż zdaje się nam być głupstwem jak dla pogan, którzy nie rozumieli krzyża, bo nie rozpoznali w Chrystusie Mesjasza. Musimy być świadomi nieustannej walki duchowej, jaka toczy się w świecie o naszą przynależność do Boga. I chociaż wynik tej walki właśnie na drzewie krzyża został ostatecznie rozstrzygnięty i w Jezusie Chrystusie jest nasze zbawienie, to jednak przeciwnik Boga – szatan, który rzecz jasna nie może znieść widoku krzyża – nie ustaje, aby zawładnąć naszymi sercami, bo za cel obrał sobie zakwestionować miłość Boga do nas, która najpełniej wyraziła się właśnie w zbawczej ofierze Jezusa Chrystusa na krzyżu. Ataki na krzyż i inne symbole religijne są więc niewątpliwie znakiem czasu, znakiem pustki, rozpaczy, duchowego głodu współczesnego człowieka, ale jednocześnie są znakiem działalności szatana i jego złych mocy w świecie. Dlatego oczywiście musimy podejmować konieczne i bezpośrednie działania na arenie politycznej, społecznej czy prawnej w celu ochrony krzyża, ale jeszcze bardziej musimy zatroszczyć się o rozwój duchowy współczesnego człowieka, który zdaje się być zdezorientowany, a który stworzony na obraz i podobieństwo Boga ze swej natury jest otwarty i ukierunkowany na Niego i jak mawiał św. Augustyn, będzie miał niespokojne serce, dopóki nie spocznie w Bogu.

W tym roku liturgicznym, który przeżywamy pod hasłem „bądźmy świadkami Miłości” , a w którym ze szczególną mocą odbywa się dyskusja nad krzyżem – ucząc się być świadkami Miłości – uczmy się również miłości krzyża, bo na nim „zawisło zbawienie świata”. Trzeba więc nam dziś głosić Chrystusa i to Chrystusa ukrzyżowanego, który jest Miłością i który pragnie dać nam życie w obfitości. Tylko spotkanie człowieka z żywym Bogiem jest gwarancją przyjęcia krzyża i spojrzenia na niego innymi oczyma – wiary i miłości. Nie jest łatwo pokochać krzyż, bo miłość ta wiąże się z akceptacją cierpienia w naszym życiu, ze zgodą na poświęcenie, trud, niekiedy nawet gotowość złożenia w ofierze życia. Każdy z nas jest jednak wezwany przez Boga do świętości, a więc naśladowania Go w miłości. Bóg, który zna nas najlepiej i kocha najmocniej wie, jakie są nasze ludzkie możliwości i dlatego każdy otrzymuje krzyż na miarę swoich sił. Tajemnica miłości do krzyża Chrystusowego, ale i naszego, osobistego jest wielka i nie da się jej zgłębiać inaczej, jak tylko żyjąc wiernie swoim powołaniem i korzystając z pomocy Boga, który szczególnie się nam daje w sakramentach Kościoła. Nie ma innej drogi do uświęcenia jak przez krzyż. Jest on łaską, ale zrozumienie tej tajemnicy nie przychodzi człowiekowi łatwo, bo nasza natura zraniona skutkami grzechu – buntuje się przeciwko wszystkiemu, co wiąże się z trudem, wyrzeczeniem, cierpieniem, umieraniem. Pamiętajmy jednak, że ostatecznie krzyż nie jest celem, ale środkiem do celu, że nawet ten, na którym zawisł sam Chrystus pozostał pusty, że nasza wiara sięga dalej, że po krzyżu nastąpiło zmartwychwstanie, ale nie byłoby ono możliwe gdyby Chrystus odrzucił krzyż, gdyby nie pozwoliłby się do niego z miłości przybić i na nim umrzeć.

Krzyż jest na stałe obecny w życiu każdego chrześcijanina. Znakiem krzyża m.in. rozpoczynamy każdą modlitwę, znakiem krzyża błogosławimy się nawzajem, znak krzyża stawiamy na naszych nagrobkach, krzyże wieszamy na naszych ścianach, krzyże mają zapewnić nam ochronę, kiedy je nosimy na szyi jak medalik, krzyże stawiamy przy drodze, aby nam przypominały o miłości Boga i tym, że tu na ziemi jesteśmy jedynie pielgrzymami w wędrówce do nieba. Starsi ludzie może jeszcze pamiętają piękny zwyczaj kreślenia znaku krzyża na bochenku chleba, zanim się rozpoczynało jego dzielenie wśród najbliższych. O krzyżu mówimy też zawsze wtedy, kiedy naszym doświadczeniem stają się różne trudności życiowe np. kalectwo, choroba, strata bliskiej osoby. Pamiętajmy o każdym rodzaju krzyża. Szanujmy ten znak naszej wiary, miejmy go we czci. Nie zdejmujmy krzyżów z naszych ścian, nie wstydźmy się ich. Nie pozwólmy, aby kiedykolwiek zostały nam one wyrwane z naszych serc, dusz i sumień. Może inspiracją do pokochania krzyża stanie się refleksja nad słowami pieśni: „Nie zdejmę krzyża z mojej ściany, za żadne skarby świata, bo na nim Jezus ukochany, grzeszników z niebem brata. Nie zdejmę krzyża z mego serca, choćby mi umrzeć trzeba, choćby mi groził kat, morderca, bo krzyż to klucz do nieba. Nie zdejmę krzyża z mojej duszy, nie wyrwę go z sumienia, bo krzyż szatana wniwecz kruszy, bo krzyż to znak zbawienia. A gdy zobaczę w poniewierce Jezusa krzyż i ranę, która otwiera Jego serce, w obronie krzyża stanę”.

Pisząc o miłości krzyża chciałbym na koniec zwrócić jeszcze uwagę na świadectwo siostry Marii od Jezusa Miłosiernego, śp. karmelitanki bosej, która niewątpliwie miała wielkie zrozumienie tej miłości, gdy w swojej poezji pisała Bogu: „ziemia Cię nie chciała, opuściło Niebo, tylko krzyż przygarnął, i przyjął do siebie. Ramiona gościnne rozłożył szeroko, do siebie przytulił, z Tobą się zjednoczył. I odtąd na zawsze Tyś z krzyżem zrośnięty, na krzyżu cierpiący, na nim uwielbiony. W nim zawsze Cię znajdę i spotkam się z Tobą - tu miejsce zaślubin Jezusie od Krzyża”.