"Po pierwsze modlitwa, po drugie modlitwa, po trzecie modlitwa a na końcu działanie"

Autor tekstu
ks. Jarosław E. Piotrowski
Wielu spośród kandydatów do kapłaństwa nim wstąpiło do seminarium diecezjalnego zetknęło się z różnymi wspólnotami i zakonami poznając lepiej bądź gorzej ich duchowość. W seminarium diecezjalnym nie ma typowej duchowości, którą proponują przełożeni czy ojciec duchowny. Na zajęciach teologii życia duchowego dowiadują się alumni o ich różnych rodzajach, z których mogą zaczerpnąć do kształtowania swego serca i wiary.

Wielu spośród kandydatów do kapłaństwa nim wstąpiło do seminarium diecezjalnego zetknęło się z różnymi wspólnotami i zakonami poznając lepiej bądź gorzej ich duchowość. W seminarium diecezjalnym nie ma typowej duchowości, którą proponują przełożeni czy ojciec duchowny. Na zajęciach teologii życia duchowego dowiadują się alumni o ich różnych rodzajach, z których mogą zaczerpnąć do kształtowania swego serca i wiary.

Oczywiście są główne ramy praktykowania zwłaszcza prywatnej pobożności, które nakłada sakrament święceń są to liturgia godzin czy eucharystia.

Moja droga do kapłaństwa rozpoczęła się od związku ze Zgromadzeniem Synów Niepokalanej Najświętszej Marii Panny czyli Klaretynami, zgromadzenie założone przez Carola Marię Clareta arcybiskupa Hawany, który widział potrzebę głoszenia rekolekcji ludowych, a także misję wśród ochrzczonych. Uczestniczenie w rekolekcjach powołaniowych rozszerzyło moje patrzenie na kapłaństwo w kwestii charyzmatu i odczytywania mojej osobistej roli w zbawianiu innych.

Dostrzegłem dwa istotne elementy, które odgrywają istotną rolę w życiu konkretnie mojej osoby: przeżywanie relacji z moją rodziną i przeżywanie ubóstwa. Te dwie rzeczywistości podpowiedziały mi, że nie mam powołania do życia zakonnego. Na trzecim roku studiów zetknąłem się z książką nowobłogosławionego Josemarii Escrivy de Balaguera "Droga", która wywarła na moim sposobie przeżywania pobożności niezatarte znamię. Prostota przekazu, że zbawienie dokonuje się w wierności memu powołaniu, najpierw ogólnochrześcijańskiemu, następnie poprzez wykonywanie konkretnych zadań, które wypływają z miejsca i czasu, w którym się znajduję. Ówczesny Błogosławiony ,a dzisiaj już od dziewięciu lat Święty, wskazał mi prostotę w zdobywaniu świętości poprzez wierność powołaniu i sumienne wykonywanie zadań wynikających właśnie z owego powołania. Głosił powszechne powołanie do świętości, która niejako leży na ulicy i moim zadaniem jest tę świętość przyjąć, nie jako coś dalekiego i nieosiągalnego, ale bliskiego. Książki Escrivy coraz bardziej odsłaniały potrzebę zaangażowania duchowego mego serca we wskazówki, które proponuje Święty i Jego duchowi Synowie, jakim są kapłani Opus Dei. Wierność w sumiennym wypełnianiu mego zadania, czyli na przykład przygotowanie się do katechezy, przemyślana homilia, moje życie, słowność, sumienność, punktualność, nie marnowanie czasu na rzeczy zbędne itd., okazała się fundamentem tej duchowości. Coroczne rekolekcje w ośrodku Stowarzyszenia Świętego Krzyża odświeżają moje spojrzenie, nie tylko na kapłaństwo, ale na moje chrześcijaństwo. Św. Josemaria podkreślał "po pierwsze modlitwa, po drugie modlitwa, po trzecie modlitwa a na końcu działanie", te słowa przypominają, że mam za zadanie zadbać najpierw o swoje zbawienie a następnie o drugą osobę, jest to prawda oczywista, którą podkreśla przysłowie, że "z próżnego nawet Salomon nie naleje". W ciągłym zgiełku zadań i obowiązków do wykonania kapłan może zagubić siebie i swoje powołanie angażując się w działalność i w ten sposób niezauważenie odchodzi od swego kapłaństwa stając się menadżerem katolickim czy działaczem kościelnym. Piszę te słowa nie na podstawie zasłyszanych mądrości starszych księży, ale sam przeżyłem czas, w którym wszędzie mnie było pełno: wspólnota młodzieżowa, zespół muzyczny, ministranci, drużyna piłkarska, wspólnota Kościoła Domowego, prowadzenie strony internetowej parafii, Semper Fidelis, ministranci seniorzy. Kiedy wracałem do pokoju odskocznią stawał się telewizor czy internet, jakiś bezmyślnie oglądany film, a mój zaangażowanie na modlitwie nie zachwycało. Po czasie tzn. na następnej parafii zrozumiałem, że jestem narzędziem w rękach Pana, mam zatroszczyć się przede wszystkim o swój wzrost, gdyż jako pasterz nie zaprowadzę moich "owieczek" na dobre pastwisko bez koniecznego umocnienia swojej wiary. Jako ważny element w moim życiu kapłana diecezjalnego odkryłem zainteresowania i pasje, które są uzupełniniem i dopełnieniem pierwszego i najważniejszego powołania, jakim jest bycie, jak nazwał nas Ojciec Święty Benedykt XVI bycie specjalistą od Pana Boga i życia duchowego.

Ważnym elementem w życiu każdego kapłana jest wypracowanie i oparcie się na jakiejś duchowości czy zakonnej czy jakiegoś świętego czy świętej, którzy poprzedzili nas na ścieżkach do Boga. Kapłan diecezjalny i jego życie duchowe nie może zawisnąć w próżni ani oprzeć się tylko na działaniu w ten sposób prędzej czy później zobaczy miałkość swego życia. Drogowskazami są dla mnie myśli założyciela Opus Dei zawarte w Jego książkach min.: "Droga", Kuźnia", "Bruzda" są one "trylogią" duchowości, którą wybrałem i staram się realizować, jak najlepiej potrafię.