Powołanie czyli przejście od wyznania wiary do okazania posłuszeństwa wierze

Autor tekstu
Ks. Jacek Nawrot
Motto: „Odezwał się Piotr: Panie jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie! A On rzekł: Przyjdź! Piotr więc wyszedł z łodzi.” (Mt 14, 28-29)

Motto: „Odezwał się Piotr: Panie jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie! A On rzekł: Przyjdź! Piotr więc wyszedł z łodzi.” (Mt 14, 28-29)

1. Dlaczego moja wiara gór nie przenosi?

Dlaczego tonął św. Piotr? Dlaczego modlę się za chorych, ale nie uzdrawiam; dlaczego proszę za potrzebujących, ale nie dzieją się cuda; dlaczego modlę się za uwikłanych, a oni nie są uwalniani.

W posłudze kapłańskiej nie raz dotykamy, że nasza wiara jest słaba, często niezdolna do pomocy innym albo nawet pozbawiona mocy by samemu wytrwać. Dlaczego tak jest? Patrzymy na św. Piotra w wydarzeniu opisanym przez ewangelistę Łukasza. Piotr wierzył, ale była to wiara mocna tylko w słowach. Aż żal patrzeć jak go Jezus upokorzył. Odsłonił słabość jego wiary, kiedy pozwolił na trzykrotne zaparcie się. Ale to upokorzenie zmieniło Piotra. Chrystus pokazał, że mocnej wiary nie gwarantuje słowo człowieka, prawdziwą moc wyznaniu wiary daje słowo Boga. To Bóg jest dawcą mocnej wiary i dlatego wiara Piotra stała się mocna dopiero po dotknięciu go zesłaniem Ducha Świętego.

2. Co to jest prawdziwa wiara?

Według Słownika języka polskiego wierzyć oznacza: „przyjmować coś za prawdę, być przekonanym o czymś”. Definicja religijna wiary odwołuje się natomiast do Boga i oznacza uznanie istnienia Boga wraz z przyjęciem Jego słowa. Zauważamy dość łatwo, że wiara w Boga zawiera w sobie nie tylko uznanie Jego obecności ale także konieczność oddania się Jego woli. Wierzymy nie w coś, ale w Kogoś. Nie wierzymy tylko w jakąś głęboką ideę, która daje nam silne motywacje do działania, ale wierzymy w Osobę, która przez akt wiary staje się Panem życia. Jego panowanie staje się tak intensywne, że wyznając wiarę przestajemy należeć do siebie. Wyznać wiarę w Boga oznacza zatem akt zaufania i oddania się w Jego ręce.

Jak bardzo Bóg traktuje to na serio przypomina nam życiorys św. Franciszka z Asyżu. W jego bogatym życiu znajduje się taki epizod, kiedy oddaje swemu ziemskiemu ojcu wszystkie rzeczy łącznie z ubraniem. Jest to symboliczny gest, który wyraża gotowość przejścia od wiary w Boga do wiary Bogu i oddania się Mu. Ten gest Franciszka wyraża moment przekroczenia bardzo ważnej i trudnej granicy, granicy zaufania komuś innemu niż sobie. Jest to granica między poleganiem na sobie i na świecie, który mnie otacza, a zawierzeniem się Bogu i Jego Wielkiej Obietnicy.

Przyjrzyjmy się zatem dokładniej, co znaczy słowo wierzyć. Według wspomnianej wyżej ogólnej definicji wierzyć oznacza uznać istnienie czegoś lub kogoś, kogo nie mogę zobaczyć. Taką wiarę mamy, to znaczy wierzymy, że Bóg istnieje. Ale doświadczenie podpowiada, że taka wiara gór nie przenosi. Szukamy zatem głębszego znaczenia wiary. Głębię wiary dobrze oddaje język hebrajski, w którym pojęcie „wierzyć” tworzą dwa słowa korzenie: „aman” – pewność, przekonanie oraz „batar” – ufność, oddanie.

a/ Wiara jako „aman”.

„Aman” oznacza pewność wiary, przekonanie, że Bóg istnieje. Taka jednak wiara jest bliska wiedzy, która wcale nie owocuje mocą i siłą. Ludzie, którym towarzyszy wiara rozumiana tylko jako „aman” wierzą wprawdzie w Boga, ale nadal są słabi wobec grzesznych pokus i bezradni wobec trudności życiowych. Potrzeba czegoś więcej, potrzeba jeszcze jakiegoś kroku w głąb tajemnicy wiary.

b/ Wiara jako „batar”.

Pierwszym krokiem wiary jest pewność, że Bóg istnieje, ale za nim powinien nastąpić drugi krok, którym jest „batar” - zaufanie Bogu, który istnieje. Dopiero wtedy, gdy wiara staje się „batar” góry zaczynają się przenosić. Gdy wiara polega na ufaniu, zaczynają dziać się cuda. Jak dotrzeć do takiej wiary? Może nawet myślimy, że przecież ufamy.

Czy jednak na pewno nasza wiara, to zaufanie? Wierzyć ufnie oznacza, bowiem pójść za Bogiem, oddać się w ręce Boga, przyjąć obietnicę Boga. Trzeba przypomnieć, że wiara jest odpowiedzią człowieka na Boże Objawienie, odpowiedzią egzystencjalną, obejmującą całego człowieka, jego rozum, wolę i całą osobę. Pismo święte nazywa tę odpowiedź na objawienie się Boga „posłuszeństwem wiary” [por. KKK 143].

Bóg prowadzi nas od wiary rozumu do wiary serca. Piotr dotąd szedł po wodzie, dokąd miał wiarę serca - ufność. I wtedy działy się cuda: Piotr chodzi po wodzie, co jest wbrew znanym nam prawom natury. Kiedy jednak Piotr zaczął rozumować, kontrolę przejął intelekt, który przypomniał, że chodzenie po widzie jest nielogiczne, a więc niemożliwe. Wtedy zaczął tonąć, bo cofnął się do poziomu wiary „aman”, kiedy wprawdzie wierzy się w Boga, ale ufa się nadal tylko sobie. I tak dzieje się w życiu człowieka wierzącego. Towarzyszy mu ciągłe ścieranie się wiary umysłu i wiary serca.

Bóg prowadzi nas od wiary umysłu, gdzie ufamy tylko sobie, do wiary serca, gdzie ufamy Bogu. Ukazuje nam to postać Abrahama i jego żony Sary. Sara dwa razy się uśmiechnęła. Raz był to uśmiech wiary umysłu, który ufa bardziej sobie niż Bogu i dlatego było w nim wiele wątpienia, może też goryczy i smutku. Drugi raz uśmiechnęła się po urodzeniu Izaaka, jest to już uśmiech wiary serca, gdzie jest posłuszeństwo wiary odkąd poczuła, że nosi w sobie życie.

3. Nawrócenie jako konsekwencja wiary w Boga.

Ewangelia św. Marka mówi najpierw o nawróceniu a potem o wierzeniu. To znaczy, że aby zaistniała relacja między człowiekiem a Bogiem potrzebna jest, łaska Boża w postaci cnoty wiary, ale też wolny i świadomy akt człowieka, który daje odpowiedź objawiającemu się Bogu. Opisując fenomen nawrócenia można posłużyć się przykładem z astronomii. Merkury jest planetą leżącą najbliżej Słońca. Z tego powodu można by myśleć, że ma temperaturę bardzo wysoką i jest rozżarzony. To jednak nie jest do końca prawdą, ponieważ tylko strona oświetlona przez Słońce jest rozpalona i jasno świeci, natomiast ta, gdzie nie dociera światło jest ciemna i lodowata. Tylko wtedy, gdy planeta zwraca się ‘twarzą’ ku Słońcu, nagrzewa się i staje się jasna.

Człowiek też musi zwrócić się ‘twarzą’, czyli całym sobą, ku Bogu. Są chrześcijanie, którzy są blisko Boga, ale pozostają zimni i w ciemnościach, ponieważ nie wystarczy samo bycie blisko Boga. Starszemu synowi z łukaszowej przypowieści o synu marnotrawnym, też nie wystarczyło, że zawsze był posłuszny i blisko ojca. Czegoś ważnego mu zabrakło. Był blisko ojca, ale nie pozwolił się przeniknąć jego obecności. Miał ‘twarz’ odwróconą ku sobie samemu, tak jak młodszy syn, miał ‘twarz’ odwróconą ku światu stworzonemu. Wielkim wyzwaniem chrześcijańskiej duchowości jest więc nawrócenie, rozumiane jako zwrócenie się swoją ‘twarzą’ ku Bogu. Mówi się, że nawrócenie jest zerwaniem z grzechem i zwróceniem się ku łasce Pana. To prawda, ale nie pełna, bo nawrócenie pociąga za sobą przemianę całego człowieka, a nie tylko zmianę jego zewnętrznego zachowania. W nawróceniu działa Bóg i działa człowiek, do człowieka należy dokonywanie koniecznych zmian swego życia, a do Boga należy dokonanie wewnętrznej przemiany. Człowiek bowiem zmienia siebie, ale to Bóg przemienia człowieka. Zmiana jest czymś zewnętrznym podczas gdy przemiana jest czymś skierowanym do wewnątrz.

Zatem prawdziwe przejście od wiary do zawierzenia, to coś więcej, niż tylko życie wierne zasadom i przestrzeganie przykazań Bożych. Prawdziwa pascha następuje wówczas, gdy człowiek przemienia się ze sługi Bożego w przyjaciela Boga, kiedy człowiek przechodzi od tremendum do fascinosum.

4. Od uwierzenia do zawierzenia przez poznawanie.

Na zakończenie słowa księdza Mokrzyckiego, który przez przykład Maryi zwraca uwagę, że od uwierzenia w Boga do zawierzenia się Bogu prowadzi długa droga poznawania: „Matka Boża rozumiała dobrze te prawdy. Ona jest chyba najlepszym przykładem stopniowego poznawania Boga, Jego Osoby i Jego Woli. Od pierwszego pytania przy Zwiastowaniu: ‘jak się to stanie’ - aż po krzyż, kiedy już o nic nie pytała, bo wiedziała. Ale przez cały ten bieg czasu, od pierwszego faktu do drugiego, Ewangelie raz po raz wzmiankują nam lakonicznie, że Maryja ‘rozważała’... i dorastała w poznaniu. Dorastała również do zaufania. Ona umiała ufać przez całe życie: i wtedy gdy uciekała do Egiptu, i przez długie życie w Nazarecie, i w niespokojnym okresie publicznej działalności Jezusa i ... nie robiła nic - UFAŁA” (Mokrzycki Jan, ks. W szkole maryjnej. Rozważania majowe. 1962r. s. 73, [msps] Gdańskie Seminarium Duchowne).

Nie można prawdziwie kochać tego, kogo się nie zna. Tym bardziej nie można zawierzyć swego życia temu, kogo się nie poznało. Uznanie istnienia Boga było jednorazowym wydarzeniem, ale zawierzenie Bogu jest już rozciągniętym w czasie procesem. Nasza wiara już jest, ale nasze zawierzenie jeszcze się staje. Zatem z łaski wiary korzystajmy, a do zawierzenia ciągle się nawracajmy.

Powołanie czyli przejście od „bycia w porządku” do „większych możliwości” cz.2 - ks. Jacek Nawrot