Bez zasłony...

Autor tekstu
o. Michał Nowak OFM Conv
Pochowaliśmy też w sobotę pana Jana, męża naszej pani kucharki klasztornej. Odwiedzaliśmy go kilkakrotnie w dniach poprzedzających jego odejście. Był spokojny, wiedział, że jego czas nadszedł. Ale chcę się podzielić takim kolejnym przeżyciem duchowym z duszpasterstwa szpitalnego. Wiele razy stawałem przy łóżku chorych i odchodzących powoli do wieczności.

Pochowaliśmy też w sobotę pana Jana, męża naszej pani kucharki klasztornej. Odwiedzaliśmy go kilkakrotnie w dniach poprzedzających jego odejście. Był spokojny, wiedział, że jego czas nadszedł. Ale chcę się podzielić takim kolejnym przeżyciem duchowym z duszpasterstwa szpitalnego. Wiele razy stawałem przy łóżku chorych i odchodzących powoli do wieczności.

I to, co jest najbardziej przejmujące dla mnie, to świadomość, że ten człowiek, na którego patrzę, z którym rozmawiam, za kilka godzin, lub dni zobaczy Jezusa twarzą w twarz. Aż chce się czasem poprosić – przypomnij Panu o naszych sprawach, wstaw się za nami, powiedz Mu o naszych kłopotach, bądź takim naszym posłańcem… Pewnie, że Jezus wie… Ale ty za chwilę Go dotkniesz zupełnie inaczej, niż my Go dotykamy… Bez zasłony…Ewangeliczne spotkanie urzędnika królewskiego z Jezusem jest w tym sensie również znaczące. On ma tylko dwa tematy przed oczami – Jezus i jego umierający syn. Schodzą na dalszy plan wszystkie rzeczywistości drugorzędne, kontrowersje, spory, wątpliwości, sympatie i antypatie. Jest tylko ukochane dziecko i Jezus. Tak wyraźnie objawia to komentarz tego człowieka do słów Jezusa – Panie, przyjdź zanim umrze moje dziecko… Nie jestem łowcą znaków, prowokatorem, ani nie zamierzam zastawiać na Ciebie żadnej pułapki… Moje dziecko – ile bólu zawiera się w tym ojcowskim westchnieniu… I Jezus musiał to usłyszeć, bo nie trzyma tego człowieka w niepewności. Uzdrowienie jest natychmiastowe, choć ów człowiek musi odbyć swoją drogę wiary… Musi wrócić do domu nie wiedząc co tam zastanie. Musi poczekać do następnego dnia, żeby ta radosna wiadomość się potwierdziła.Taka niezwykła lekcja prostoty i przejrzystości w modlitwie. Panie, nie ma nic, o czym byś nie wiedział… Wiesz, że w tym, o co Cię proszę, nie ma żadnych ukrytych celów, nie chodzi o żadne rozgrywki, nie ma w tym żadnego podstępu… Jesteś tylko Ty i tak wielu, którzy zawierzają się mojej modlitwie… A ja biegnę… I mam tylko chwile na rozmowę z Tobą… Dlatego popatrz na nich czule, tak jak patrzysz na mnie… Popatrz na nich i daj każdemu to, czego najbardziej potrzebuje… Żeby żył… Wiecznie…