Mój nie-Wielki Post

Autor tekstu
ks. Andrzej Przybylski
Dopada mnie czasem zmęczenie, a zajęcia ścigają się ze sobą tak mocno, że muszę rezygnować z tego, co jest tylko dodatkiem do moich obowiązków. Ale przez to rodzi się we mnie wielka radość z możliwości spalania się. W jakiejś grupce kleryków rozmawialiśmy o naszych wielkopostnych postanowieniach. Któryś z nich wyznał szczerze, że chce w tym czasie służyć wspólnocie, budować jak najwięcej serdecznych i braterskich więzi, pokonywać swoje niechęci i blokady wobec braci. Spodobało mi się to bardzo.

Dopada mnie czasem zmęczenie, a zajęcia ścigają się ze sobą tak mocno, że muszę rezygnować z tego, co jest tylko dodatkiem do moich obowiązków. Ale przez to rodzi się we mnie wielka radość z możliwości spalania się. W jakiejś grupce kleryków rozmawialiśmy o naszych wielkopostnych postanowieniach. Któryś z nich wyznał szczerze, że chce w tym czasie służyć wspólnocie, budować jak najwięcej serdecznych i braterskich więzi, pokonywać swoje niechęci i blokady wobec braci. Spodobało mi się to bardzo. 

Wielki Post wcale nie musi być jakimś najbardziej nawet duchowym skoncentrowaniem się na sobie, ale może być czasem służby i jeszcze większego otwarcia się na drugich. Pan Bóg zafundował mi od kilkunastu już dni mnóstwo okazji do służby. Dał mi jednocześnie jakieś wielkie zrozumienie, że w służbie chodzi o coś więcej niż dobre uczynki, charytatywna pomoc, ludzka wrażliwości na ubogich. Służba czyni mnie podobnym do Boga. Syn Człowieczy nie przyszedł przecież po to, aby Mu służono, ale żeby służyć. Kiedy służę, staję się podobny do Jezusa.

Jako kapłan mam działać in persona Christi - w osobie Chrystusa - a to jednoznacznie wskazuje na służbę. Moja postawa służby ma też wielką rolę w egzorcyzmowaniu świata. Diabeł to przecież zbuntowany anioł, który wypowiedział Bogu posłuszeństwo: “Nie będę Ci służył!” Diabeł boi się ludzi, którzy służą. Najbardziej boi się Maryi, bo ona cała i bez chwili zastanowienia nazwała się Służebnicą Pana. W niej wszystko nastawione jest na służbę. Kapłaństwo, które bardziej jest panowaniem niż służbą, nie może podobać się Bogu i nie ma żadnej mocy, żeby egzorcyzmować świat. Tylko służebne kapłaństwo staje się bronią przeciwko złym mocom działającym w świecie. Ważne jest więc, żebym służył.

Choćbym nie wiem jednak co zrobił, moja służba jest niczym wobec ofiary Jezusa. Kiedy idę śladami Jego męki to jest mi wstyd, że tak mało daję z siebie. Tylko post Jezusa jest wielkim postem. Ten mój jest naprawdę nie-wielki. Chcę go jednak podjąć, bo królestwo Boga w nas zaczyna się od małych ziarenek, którym Bóg daje wzrost.