Testimonium interent

Autor tekstu
Ks. Marek Radomski
Jedna z osób, które figurują jako moi znajomi na Facebook`u zapytała mnie: Proszę wybaczyć, ale jestem ciekawa, jak Ksiądz łączy służbę Bogu i ludziom z bytnością w Internecie. Wszędzie Księdza pełno - na FB, na Frondzie...To mnie zmobilizowało do skupienia się na daniu sensownej i w miarę wyczerpującej odpowiedzi. Tak się jakoś stało, że jak już napisałem i wysłałem, to dopiero przeczytałem uważnie. I zdaje mi się, że wyszło z tego wszystkiego kawałek świadectwa z mego kapłańskiego żywota. Oto, co napisałem w odpowiedzi.

Jedna z osób, które figurują jako moi znajomi na Facebook`u zapytała mnie: Proszę wybaczyć, ale jestem ciekawa, jak Ksiądz łączy służbę Bogu i ludziom z bytnością w Internecie. Wszędzie Księdza pełno - na FB, na Frondzie...

To mnie zmobilizowało do skupienia się na daniu sensownej i w miarę wyczerpującej odpowiedzi. Tak się jakoś stało, że jak już napisałem i wysłałem, to dopiero przeczytałem uważnie. I zdaje mi się, że wyszło z tego wszystkiego kawałek świadectwa z mego kapłańskiego żywota. Oto, co napisałem w odpowiedzi.

Około 2 lat temu znajdowałem się w takiej sytuacji, że albo bym ześwirował z problemami, które mi zaprzątały głowę, albo bym wpadł w kanał złych nałogów, znajomości, etc. Żeby nie rozwijać zbyt daleko tego tematu: troszkę źle wystartowałem w kapłaństwie. Konkretnie? To może kiedyś, przy innej okazji. Jednak na tyle we mnie działała, jak ufam, łaska Boża, że wybrałem coś jakby III drogę. Pomogła mi w tym Boża Opatrzność. Zaczęło się od tego, że mnie moja koleżanka, siostra Monika TChr wciągnęła w forumowe doświadczenia. Tak to poszło, że stałem się moderatorem na forum ewangelizacyjnym. (O nim też kiedy indziej). Tam udzielałem się dość ostro. (na dziś dzień mam tam zaliczone jakieś 10 tysięcy postów). Byłem praktycznie jedynym kapłanem czynnie tam działającym. I wtedy się zaczęło. Przez fakt ujawnienia się jako Ks. Marek, zasypywany byłem dosłownie, wiadomościami via GG, e-mail od ludzi, którzy mieli znacznie większe problemy niż te, które mnie gnębiły. Ja natomiast nie potrafiłem przejść nad nimi obojętnie. Czytałem masę publikacji, rozmawiałem z fachowcami, troszkę mobilizowałem też ludzi do modlitwy w intencji tych, co do mnie pisali. I tak mnie wciągnął internet. Nie tyle do bezsensownego po nim łażenia, ile bardziej do nawiązywania kontaktów z ludźmi. W większości wypadków, zdecydowanie ode mnie mądrzejszych. A jeden z kapłanów, o którego niegdyś zdarzyło mi się być u spowiedzi, powiedział mi: bracie, staraj się, by to kapłaństwo, jakim cię Chrystus obdarował, było na jak najwyższym poziomie. Wziąłem sobie te słowa głęboko do serca. I tak się jakoś staram.

Były też głosy krytyczne, które docierały gdzieś na przedproża kurii, a może nawet i ciut dalej… Nigdy jednak nie byłem w związku ztym „na dywaniku”. Spotykałem się jednak czasem z zarzutem, że robię źle, że tkwię w bagnie, etc. Pojawiły się też spekulacje, że mam problem alkoholowy (a wszystko przez to, że noce zarywałem, by rozmawiać/pisać – oraz czytać – szukać wskazówek) stąd widoczne zmęczenie, oczy przekrwione, etc.

Wolę coś sensownego w sieci porobić, poczytać, popisać - aniżeli tkwić w bezsensie. Może mam zbyt wygórowane ambicje, ale trudno mi znaleźć wokół siebie takie towarzystwo, które potrafiłoby i chciało ciągnąć w górę. W wyniku dyskusji na forach – przeciwnie. Dodam też, że z paroma osobami nawiązałem kontakt osobisty (z forum ewangelizacyjnego oraz policyjnego, a także z forum Ateista.pl).

No a jak to się sprawy mają ze służbą Bożą?

Katechizuję (obecnie 4 dni w tygodniu), niemal codziennie pół godziny spowiadam, koordynuję kilka dzieł w parafii, spotykam się z ludźmi, którzy chcą się ze mną spotkać, by poradzić się, czy po prostu podzielić się jakimś doświadczeniem. Co 2 tygodnie spotykamy się z kilkoma rodzinami na grupie dzielenia. Poza tym są ministranci, kandydaci do bierzmowania, chorzy co miesiąc, nabożeństwa, etc, itd, itp.

Jestem w takiej sytuacji teraz, że pracy mam masę. Mimo wszystko mam czas na to, by surfować po necie.

Na pewno nie jestem ideałem. Mam sporo zaległości, które jakoś Pan Bóg pozwala mi w porę opanować. Aby to sprawniej poszło, proszę o modlitwę: autorkę pytania i wszystkich to czytających.