Adoro te devote, latens Deitas!

Autor tekstu
ks. Ignacy Soler
Każdy człowiek wierzący wie, że modlitwa jest bardzo ważną rzeczą, postawą w naszej osobistej relacji z Bogiem. Wiemy o tym, ale również osobiste doświadczenie podkreśla, ze modlitwa, a szczególnie modlitwa myślna, jest bardzo trudna, ciągle wymagająca wysiłku, wszyscy mamy skłonność do zaniedbania jej.

Każdy człowiek wierzący wie, że modlitwa jest bardzo ważną rzeczą, postawą w naszej osobistej relacji z Bogiem. Wiemy o tym, ale również osobiste doświadczenie podkreśla, ze modlitwa, a szczególnie modlitwa myślna, jest bardzo trudna, ciągle wymagająca wysiłku, wszyscy mamy skłonność do zaniedbania jej.

Dla człowieka wierzącego w realną obecność Boga-człowieka pod postacią chleba, modlitwa koniecznie musi być modlitwą eucharystyczną, adoracyjną przed Tabernakulum czy Monstrancją.

W sierpniu 2015 r. byłem cały miesiąc w Donostii, czyli San Sebastian, to miasto należące do Krajów Basków w Hiszpanii. Powód była rodzina i przybywanie trochę więcej czasu z moją mamą, która ma ponad dziewięćdziesiąt lat i spędzi wakacje w Zarautz, blisko Donostii. Pogoda dopisała, słońce prawie cały czas świeciło i temperatura kręciła się około 25 stopni: idealna. Miasto piękne, turyści wszędzie, wiele osób na ulicy. Pierwszy dzień pobytu poszedłem do katedry, do kościoła św. Wincentego i do NMP 'El Coro', patronki miasta, wewnątrz tych trzech kościołów pusta panowała, nie widać modlących się dusz.

Kiedy komentowałem moje wrażenie z tubylcem wierzącym, powiedział do mnie: -tak, proszę księdza, w całej Guipuzkoa tylko siedem procent społeczeństwa chodzi do kościoła. Natomiast niech ksiądz idzie do kościoła świętego Marcina na ul. Easo Kalea, również w centrum miasta, tam osoby z Dzieła prosili proboszcza, by była wieczna adoracja i zawsze można znaleźć ludzi na modlitwie.

Sprawdziłem osobiście stwierdzenia mojego rozmówca. Przeszedłem do tego kościoła w dniu powszechnym około godziny trzynastej. Rzeczywiście kościół był otwarty. Pan Jezus na monstrancji. Liczyłem ponad dwudziestu osób modlących się, większość z nich na kolanach. Również wpadłem na kolanach i adorowałem mojego Pana przez kilkanaście minut. Kiedy skończyłem i wyszedłem z Kościoła, parafianka zatrzymała mnie mówiąc: - bardzo dziękuję Księdzu za przykład modlitwy, wiele otuchy nam daje kiedy widzimy kapłana adorującego Pana Jezusa na kolanach, my – świeccy – tego potrzebujemy, by nasz proboszcz klękał przed Monstrancją, przed Tabernakulum.

Słowa te, nie wiem właściwie dlaczego, przypomniały mnie słowa biskupa Donosti, Józefa Ignacego Munillę, kiedy niedawno był u papieża Franciszka z okazji wizyty ad limina hiszpańskich biskupów. Biskup Munilla powiedział papieżowi, że martwi się, ponieważ w diecezji mało ludzi się spowiada i zniknie sakrament pokuty. Odpowiedź papieża Franciszka brzmiała mniej więcej następująco: ludzi nie będą się spowiadać dopóki nie starajmy się, by najpierw kapłani sami czuli radości i pokoju pochodzących od osobistej spowiedzi.

Tak jest, kapłan na pierwszym miejscu, kapłan na szczycie góry, postanowiony jako latarnia morska prowadząca zgubioną łódkę do bezpiecznego portu. Kapłan na kolanach uczy modlitwy, staje się prawdziwym nauczycielem wiary, teologiem. Św. Jan Paweł II, człowiek modlitwy, mianował świętą Teresę małą doktorem kościoła, by podkreślić zadanie każdego teologa: najpierw adoracja, później nauczanie. Dla papieża polaka postać modlącego  własnego ojca w rodzinnym domu była decydująca w drodze do kapłaństwa i świętości, to samo dla Teresy z Lisieux: święte rodzice prowadzą do świętości ucząc modlitwy. Kapłan rozmodlony uczy modlitwy, idzie ku Chrystusowi i prowadzi koniecznie wiele osób ku świętości.

Pamiętam kiedy w 1970 r., przekroczyć próg ośrodka Dzieła w Madrycie mimo spostrzeżeń moich kolegów z szkoły. Tam była kaplica z Tabernakulum i nauczyli mnie powitać Pana Jezusa za każdym razem przy wchodzeniu i wychodzeniu ze Ośrodka. Również dali mnie tę radę: - kiedy uklękniesz mów coś do naszego Pana z serca, jakiś akt strzelisty jak na przykład: Adoro te devote, latens Deitas! Adoruję Cię pobożnie, ukryty Bóg!

A święty Josemaría pisze do nas: „Musimy się starać być naprawdę duszami modlitwy, głęboko zadośćuczynić, walczyć odważnie z diabłem, ponieważ szatan nie robi sobie odpoczynku i działa bezpardonowo, nawet wewnątrz Kościoła. Musimy modlić się więcej, postępować dobrze w każdym momencie, walczyć zdecydowanie każdego dnia. Tylko wtedy okaże się czy naprawdę jesteśmy przyjaciółmi Jezusa, czy też nimi nie jesteśmy.

            W tym celu, moje dzieci, dbajcie o pobożność i o akty kultu. Jeśli ktoś nie zwraca uwagi jak klęka przed Najświętszym Sakramentem albo nie zależy mu na pochyleniu głowy przed obrazem matki Bożej, żeby wyrazić już nie tylko szacunek, lecz miłość, taka osoba nie zasługuje na to, by być chrześcijaninem”.