Co zrobić z dekretem?
Szczęśliwy ksiądz z dekretem

Autor tekstu
ks. Jan Uchwat
Czerwiec, lipiec, sierpień to czas, kiedy wielu księży otrzymuje dekrety, a w związku z tym nowe zadania. Pojawia się pytanie, co zrobić z dekretem?Odpowiedź wydaje się prosta. Przyjąć z wdzięcznością wobec Boga i związać się z nim (z wszystkim tym, co z niego wynika) w sposób afektywny, duchowy, moralny i prawny. Wtedy ksiądz z nowym dekretem (niezależnie od tego, jaki jest to dekret) jest szczęśliwym księdzem.

Czerwiec, lipiec, sierpień to czas, kiedy wielu księży otrzymuje dekrety, a w związku z tym nowe zadania. Pojawia się pytanie, co zrobić z dekretem?

Odpowiedź wydaje się prosta. Przyjąć z wdzięcznością wobec Boga i związać się z nim (z wszystkim tym, co z niego wynika) w sposób afektywny, duchowy, moralny i prawny. Wtedy ksiądz z nowym dekretem (niezależnie od tego, jaki jest to dekret) jest szczęśliwym księdzem.

Na początek kilka praktycznych rad na temat tego, jak przyjąć dekret, aby stać się szczęśliwym.

Najpierw odwołam się do wiary. Jako ksiądz jestem człowiekiem wierzącym. Tak więc:

na dekret i wszystkie przyszłe zadania, które z niego wynikają, patrzę z perspektywy nadprzyrodzonej. Przecież dekret nie jest sprawą jedynie ludzką, wynikiem pewnej polityki personalnej, chociaż ten element również zawiera. Ksiądz, człowiek wiary, przede wszystkim widzi w dekrecie Bożą wolę i Bożą obecność.

W ten sposób okazuję zaufanie Bogu. Wierzę, że właśnie tak, w bardzo konkretny i zwyczajny sposób, Bóg ujawnia wobec mnie Swoją wolę.

Dzięki dekretowi mam okazję, aby ćwiczyć się i okazać Kościołowi posłuszeństwo. Trzeba sobie przypomnieć słowa ze święceń: Czy przyrzekasz mi i moim następcom cześć i posłuszeństwo? – na które odpowiedzieliśmy – Przyrzekam. A więc wraz z dekretem nadszedł jeden z tych momentów, kiedy tamte słowa nabierają realnego znaczenia. Przyrzeczenie realizuje się w życiu tu i teraz.

I jeszcze jedna sprawa – otrzymanie dekretu to doskonały moment do wzrostu w cnocie pokory. Często przecież trzeba zostawić duszpasterstwa, ludzi, dzieła, za które czujemy się odpowiedzialni. Ksiądz nieraz identyfikuje się z nimi (w pewnym sensie te dzieła „są jego”). Jednak: Ktokolwiek rękę do pługa przykłada, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego (Łk 9,61–62). Tak więc koniecznie trzeba zostawić to, co było. To nie jest łatwe i wymaga pokory i posłuszeństwa.

Kolejna rada praktyczna to pozytywne myślenie. Zmiana jest dla mnie okazją do wzrostu w sensie duchowym i ludzkim. Dobrze jest się zapytać, czego Bóg chce ode mnie właśnie przez tę zmianę. Może abym stał się bardziej pokorny albo abym się modlił więcej, albo abym dla większego dobra, którego jeszcze teraz nie rozumiem, zrezygnował z czegoś. Pójdziesz dokądkolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek ci polecę (Jer 1,7). W takich momentach warto przypomnieć sobie gorliwość i dyspozycyjność neoprezbitera.To była i powinna być nadal moja gorliwość.

Poza tym nie warto zbytnio sugerować się opiniami na temat ludzi i parafii czy innych zadań, do których zostaliśmy skierowani. Przecież każdy jest inny i w związku z tym relacje międzyludzkie są na tyle wyjątkowe, że nie można ich wcześniej przewidzieć.

Dobrze jeśli wcześniej ksiądz modli się za parafię, wspólnotę, do której został posłany. Zanim trafi w nowe środowisko, już jest w nim zadomowiony poprzez modlitwę. Osoby, z którymi ksiądz się spotka, międzyludzkie relacje i zadania, to wszystko może być zawczasu polecone Bogu w modlitwie, a w związku z tym pierwszy kontakt z nowymi ludźmi będzie łatwiejszy. Tak więc już od momentu otrzymania dekretu jako ksiądz pełniący wolę Boga mam prawo czuć się duszpastersko odpowiedzialny, bo przecież cały czas jestem pasterzem, a teraz mam się stać ojcem dla tych, do których biskup mnie posyła.

Poza tym z dekretem wiąże się błogosławieństwo i konkretne łaski potrzebne do wypełnienia zleconych zadań. Dlaczego więc nie przyjąć błogosławieństwa i łask? Rozstanie z ludźmi, wspólnotami, duszpasterstwem i ból z tym związany koniecznie należy powierzyć Bogu. W ten sposób mam coś bardzo konkretnego do ofiarowania.Trzeba pomyśleć, że przecież służę Bogu. Jemu ślubowałem. Tam, gdzie idę, już czekają na mnie dusze nieśmiertelne, które mnie potrzebują.

Ksiądz, aby mógł być szczęśliwy z każdym dekretem, szczególnie tym trudnym, powinien zadbać, aby jego związek z misją był: afektywny, moralny, duchowy i prawny.

Wszelkie trudności, wątpliwości itp. związane z dekretem najlepiej przedstawić na spowiedzi i porozmawiać o tym podczas kierownictwa duchowego. To wystarczy, aby łatwiej zobaczyć nową misję w perspektywie nadprzyrodzonej.

A zatem oswój to w sobie. Mentalnie przygotuj się na dobre zmiany. Spróbuj zaprzyjaźnić się ze swoim dekretem. Nie obawiaj się związać z nim: afektywnie, duchowo, moralnie i prawnie. Zrób tak, a będziesz szczęśliwym księdzem z każdym dekretem.