Ludzie chcą księdza!

Autor tekstu
Ks. Rafał Sorkowicz SChr
Jednym z naszych największych kapłańskich grzechów jest "brak czasu". I choć Pan Bóg daje nam 24 godziny, tyle trwa przecież doba, wciąż z tym czasem mamy problemy, bo co tu dużo gadać, nie potrafimy go dobrze wykorzystać. A ludzie wciąż przychodzą do księdza, bo gdzie mają iść? Święta Teresa Wielka powtarzała bardzo często słowa: "Nie bój się zostawić swojego nabożeństwa dla siostry", dla tego, który do ciebie przychodzi, również. I dodawała: "zostaw Boga dla Boga"…

Jednym z naszych największych kapłańskich grzechów jest "brak czasu". I choć Pan Bóg daje nam 24 godziny, tyle trwa przecież doba, wciąż z tym czasem mamy problemy, bo co tu dużo gadać, nie potrafimy go dobrze wykorzystać. A ludzie wciąż przychodzą do księdza, bo gdzie mają iść? Święta Teresa Wielka powtarzała bardzo często słowa: "Nie bój się zostawić swojego nabożeństwa dla siostry", dla tego, który do ciebie przychodzi, również. I dodawała: "zostaw Boga dla Boga"… 

Kiedy podnoszę rano swoje ciało, jednego jestem pewien, że spotkam dziś ukrzyżowanego Jezusa. Czy będzie to mój współbrat (a jest nas w Szczecinie dwunastu), czy ktoś inny, przyjdzie Ukrzyżowany i będzie to jeszcze jedna szansa "by On wzrastał a ja się umniejszał".

Taki pan Andrzej. Bezdomny, który na naszej plebanii pojawia się czasami zupełnie nie w czas. A jednak przychodzi. Prosi najczęściej o kubek gorącej kawy, kromkę chleba. Czasami mam ochotę Andrzejka "przegonić", przecież się śpieszę, muszę iść do konfesjonału, do szkoły. Ale też wiem, że ilekroć z Andrzejkiem pogadam, tę kawę mu zaparzę, dzień układa się zupełnie inaczej. I więcej miłości cierpliwej w kapłańskim sercu się pojawia…

Pokusa izolacji jest podłą pokusą. Opowiadał ostatnio pewien karmelita, że szczególnie w ich klasztorach pojawia się taka pokusa: "podnieśmy mur klasztorny o dwa metry i trwajmy na modlitwie". Czyści jak anioły, podli jak diabły. Ograniczeni manią świętości, możemy zamknąć się na Ukrzyżowanego. Ograniczeni diabelskim "brakiem czasu", potrafimy "czas błogosławiony" marnotrawić, jak nikt inny. Kiedyś w moim pokoju stał telewizor. Po kilku miesiącach musiałem go wyrzucić. Nie dało się z nim żyć. Byłem zbyt słaby. Jakiś fajny program, jakiś fajny film. Wciąż coś fajnego, a ludzie bez pasterza. No przecież trzeba się zrelaksować, odpocząć. Koszmar. Powiedział mi kiedyś jeden pobożny staruszek, że "najtrudniej jest dodzwonić się na parafię". Zrobiło mi się głupio…

Ludzie chcą księdza, nie chcą programów duszpasterskich. Nasze kapłańskie problemy z czystością i celibatem są często spowodowane takim właśnie stylem życia. Miłość dojrzewa w ofierze. Ale jak ma dojrzewać, kiedy wchodzę w izolację, zamykam się w czterech ścianach, telewizja, Internet, sauna, basen. Jest wielką sztuką mieć czas na wszystko. Na modlitwę, pracę, odpoczynek. Choć najpełniej kapłańskie serce dojrzewa w relacji z innymi. Jest wiele momentów w życiu kapłańskim, które pozwalają księdzu spotkać Ukrzyżowanego. Sakramenty, Eucharystia szczególnie, ale nade wszystko: Sakrament pokuty i pojednania, katecheza, biuro parafialne. Wszędzie tam pojawia się żywy człowiek. Chce się wygadać, wypłakać. Jakże czułe musi być to nasze kapłańskie ucho. A czasami wystarczy tylko słuchać. Godzinę, dwie… Ten czas słuchania wypełnia się powoli Ukrzyżowanym, ziarno obumiera, pojawia się "prawdziwe życie" w człowieku i księdzu…

Św. Augustyn napisał w jednym ze swoich komentarzy do ewangelii Janowej: "Quid tam tuum quam tu, quid tam non tuum quam tu"… Co też znaczy: "Cóż jest tak bardzo twoje jak ty sam, cóż jest tak mało twoje jak ty sam"…

Ksiądz nie należy do siebie. Myślę, że kiedy ksiądz pojmie to do końca i przekuje na swoje (i nieswoje) dwadzieścia cztery godziny, darowane mu przez Pana, będzie dobrze. Orientacja na człowieka. To pierwsza orientacja, którą odziedziczyliśmy po Panu. Jeśli ksiądz ma orientację (miłowania) na Boga i człowieka, jest normalny. A jeśli normalny (po Bożemu) to i święty. Ludzie wyczują to szybko. Mój Boże, muszę nad tym popracować…

Kiedyś ktoś powiedział o siostrach zakonnych jednego z francuskich klasztorów: "Przychodzą nie kochając nikogo, odchodzą przez nikogo niekochane". Brakowało im czasu. Ludzie przychodzili i odchodzili z niczym. Smutne, ale prawdziwe. A ludzie?… Ludzie chcą księdza, nie programów duszpasterskich. Tylko tyle i aż tyle.

Czy wasi księża mają dla was czas…?