Nic się nie stało

Autor tekstu
ks. Jan Uchwat
Niebawem koniec Roku Wiary. Pamiętam jego początek. Był jak poświęcenie kamienia węgielnego. Czy mam świętować zakończenie?Trudno jest coś ważnego zacząć, trudniej wytrwać, ale chyba najtrudniej jest kończyć takie dzieło. Zwłaszcza jeśli to ma być dobry koniec czegoś wielkiego. Święty Josemaría Escríva podkreślał, jaką wartość ma „ostatni kamień”. Finis coronat opus.

Niebawem koniec Roku Wiary. Pamiętam jego początek. Był jak poświęcenie kamienia węgielnego. Czy mam świętować zakończenie?

Trudno jest coś ważnego zacząć, trudniej wytrwać, ale chyba najtrudniej jest kończyć takie dzieło. Zwłaszcza jeśli to ma być dobry koniec czegoś wielkiego. Święty Josemaría Escríva podkreślał, jaką wartość ma „ostatni kamień”. Finis coronat opus.

Biorąc to wszystko pod uwagę, zapytałem samego siebie: co się stało w moim życiu w Roku Wiary? I muszę powiedzieć, że w zasadzie nic. Nic nadzwyczajnego. 

Narzucają mi się od razu słowa z refrenu znanego polskim kibicom: Nic się nie stało… 

Ale – uwaga – nie twierdzę, że ten rok został zmarnowany. Przecież takie na ogół jest życie: małe, zwyczajne, normalne, nic się nie dzieje. Naturalnie, takie myślenie bywa pretekstem do usprawiedliwiania zwykłego lenistwa. Dlatego muszę zapytać siebie o konkrety. Co w swoim życiu zrobiłem z wiarą? 

Dzięki Bogu, my, księża, w tej dziedzinie mamy wręcz nieprzebrany arsenał możliwości.

W ciągu tego roku jeszcze bardziej zaprzyjaźniłem się z Katechizmem Kościoła Katolickiego, to znaczy udało mi się częściej niż zazwyczaj z niego korzystać. Raz w miesiącu prowadzę rozważanie Pisma świętego (lectio divina) i katechezę dla młodszych i nieco starszych małżonków. Ci ludzie czują głód Pisma Świętego, chcą pogłębić wiarę, oczekują jakiejś duchowej formacji. I znowu: nic nadzwyczajnego nie robimy. Bo przecież najpierw jest katecheza, oparta głównie na Katechizmie Kościoła Katolickiego, potem czytamy fragment Pisma Świętego, który komentuję według zasad lectio divina, i wreszcie wszyscy dzielimy się osobistym doświadczeniem. Nawzajem mówimy sobie, jak rozumiemy ten właśnie fragment. Proste, zwyczajne.

W Roku Wiary postanowiłem bardzo często odwiedzać ludzi żyjących tuż obok, w domu opieki społecznej. Udało się. Jest jeszcze coś, z pozoru mało istotnego. Zazwyczaj chodzę w sutannie, ale kiedy wybieram się na zakupy do hipermarketu najczęściej idę w koszuli z koloratką. Kurtka zapięta pod szyję, koloratki nie widać. W takim momencie bardzo często świadomie odpinam kurtkę, żeby ta koloratka ujrzała światło dzienne. Z pewnością wygodniej byłoby nic nie robić, ale przecież nie o to chodzi. Banalne? Dla mnie nie. To jest moje osobiste doświadczenie, nie tylko w Roku Wiary. Ujawnić się, określić wobec innych ludzi, że jestem księdzem. To ma związek z moim przeżywaniem wiary w ogóle, z przeżywaniem mojego powołania. Koloratka o czymś świadczy. Pokazuje światu konkretny styl życia. Ta prosta sprawa – koloratka – bardzo mi pomaga w życiu wiarą.

Cieszyłem się z Roku Wiary. Cieszę się, że Rok Wiary się kończy. Dlaczego? W pewnym sensie ten oficjalny i symboliczny koniec mocno podkreśla, że nadchodzi inny czas. Znowu codzienność, zwyczajność, ale i coś nowego – czas, aby wierzyć w systemie 24/7. To jest ważne: 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Ostatni dzień kończącego się w Kościele uroczystego Roku zmieni czas na zwykły: prowadzący do prostoty, piękna, głębi codziennej wiary.

Pora na podsumowanie. W moim życiu „nic się nie stało, a się stało”. Na moje szczęście było to „nic” (nadzwyczajnego).

Na sam koniec Roku Wiary sprawił nam Pan Bóg niespodziankę. Otrzymaliśmy nieoczekiwany podarunek od osoby świeckiej. Ktoś postanowił pomóc naszym działaniom w sieci i stworzyć nam nową stronę internetową. Cel: aby lepiej nam służyła. Tak zwyczajnie, po prostu, po koleżeńsku człowiek chce nam dać nową witrynę. Dzięki temu kaplani.com.pl się odmłodzą i staną się jeszcze bardziej przyjaźni dla użytkowników.

Dla mnie to bardzo budujący przykład wiary, hojności i bezinteresowności. Jedyny zysk w tej ekonomii dobra to, aby strona żyła i pomagała kapłanom. Właśnie tak niepozornie, jakby nic się nie stało, powstają naprawdę wspaniałe dzieła. Proszę Ciebie, Czytelniku, poświęć chwilę na modlitwę w intencji tego Darczyńcy i wszystkich innych naszych Benefaktorów, bo dzięki tym ludziom nasza strona istnieje.

Czy to wszystko nie jest jednocześnie zwyczajne i nadzwyczajne? Nic się nie stało – a przecież się stało.