Tajemnica Bożej miłości

Autor tekstu
Ks. Zbigniew Wądrzyk
J 10,33-36 „Odpowiedzieli Mu Żydzi: Nie chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga. Odpowiedział im Jezus: Czyż nie napisano w waszym Prawie: Ja rzekłem: Bogami jesteście? Jeżeli /Pismo/ nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże - a Pisma nie można odrzucić to jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: Bluźnisz, dlatego że powiedziałem: Jestem Synem Bożym?”

J 10,33-36 „Odpowiedzieli Mu Żydzi: Nie chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga. Odpowiedział im Jezus: Czyż nie napisano w waszym Prawie: Ja rzekłem: Bogami jesteście? Jeżeli /Pismo/ nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże - a Pisma nie można odrzucić to jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: Bluźnisz, dlatego że powiedziałem: Jestem Synem Bożym?” 

Te trudne słowa Jezusa stały mi się bliższe poprzez pewną medytację:

Rozważając tajemnicę miłości Bożej, doszedłem do pewnego wniosku - Skoro Bóg jest miłością i jest bez początku, i bez końca to prawdziwa Miłość jest bez początku i końca. Miłość Boża, która jest „bez początku i bez końca”, w wymiarze egzystencjalnym może być przetłumaczona jako „bez przyczyny i bez celu”. A co to znaczy praktycznie?

Jesteś kochany bez przyczyny.

Nie ma w tobie żadnego powodu, dla którego Bóg Cię kocha. To jest dobra nowina! Bo gdyby był we mnie jakiś powód, to by znaczyło, że jeżeli powód ustanie, to może skończyć się i miłość. Tymczasem nie ma we mnie przyczyny, więc Boża miłość nigdy się ode mnie nie odwróci.

Jesteś kochany bez celu.

Wiem, że to brzmi źle, bo słowo „bez celu” ma raczej konotacje pejoratywne. Jednak spójrzmy na to inaczej: W Bożej miłości nie ma żadnego celu, czyli żadnego ukrytego haczyka, tzn. Bóg nie kocha Cię po to, by Cię zmienić; nie kocha cię po to, by cię nawrócić, nie kocha cię po to, by pozyskać twoje uwielbienie, szacunek czy służbę, nie kocha Cię by cię zmotywować do czegoś, może do ofiary czy wzajemności. Nie! On cię kocha po prostu. Fakt, że Bóg kochając ciebie, nie ma na celu niczego innego jak tylko kochania CIEBIE sprawia, że taka miłość przynosi wolność i radość w jej przyjmowaniu. Nie muszę się lękać i mogę ją przyjąć tak jak Ona się udziela – bezwarunkowo, po prostu, przez wiarę.

A co nam objawia Jezus? On przyszedł jako A i Ω, początek i koniec, przyczyna i cel. Czy więc faktycznie nie ma żadnej przyczyny, dla której Bóg mnie kocha?

W świetle Objawienia widać, że tą przyczyną jest Syn Boży, Logos, Odwieczny Bóg. Ale ta Przyczyna jest odwieczna jak sam Bóg i się nigdy nie zmienia. Więc miłość do mnie jest tak pewna jak miłość Ojca do Syna. I znowu pytanie: czy ta Przyczyna jest we mnie? I tu dochodzimy do istoty zagadnienia.

W Jezusie Chrystusie Bóg objawił nam, że człowiek jest obrazem Boga, że na obliczu człowieka może jawić się Bóstwo Ojca. W doskonałej pełni zajaśniało ono tylko w Chrystusie, choć pokazało do czego z łaski Bożej zdolna jest natura człowieka. Chrystus we mnie jest i przyczyną i celem miłości Ojca. Jeżeli ja jestem w Chrystusie, a On we mnie, to i ja jestem jej przyczyną i celem. Dlatego Syn złączył się tak ściśle z nami, by miłość, którą Ojciec udziela Synowi, zamieszkała w nas. Ojciec i Syn udzielają mi swego Ducha, a w Nim mogę powiedzieć: „Ojcze, jestem celem Twej miłości, ja - twój Syn”. Bóg stworzył mnie jako cel, a nie jako środek czy narzędzie.

Dlatego choć we mnie nie ma przyczyny i celu miłości Bożej, to w zjednoczeniu z Jezusem mogę doświadczyć, że to ja sam jestem przyczyną i celem Jego miłości.

Tylko Syn może więc powiedzieć: „Ojcze, ja jestem przyczyną i celem Twojej miłości”. Jeżeli więc Bóg daje nam swoje Synostwo, to właśnie po to, bym mógł przeżyć coś, czego żaden anioł ani jakiekolwiek inne stworzenie nigdy nie mogło samo doświadczyć: bycia ukochanym synem! Tym, który może do Boga mówić: „Ojcze”. Jak się zjednoczy kropla z oceanem, to nie powiemy do niej jesteś kroplą, tylko jesteś oceanem, tak też o człowieku zjednoczonym z Bogiem powiemy – jesteś Bogiem! A więc faktycznie „bogami jesteśmy” przez Jezusa Chrystusa Pana naszego.