Wakacje z Maryją – sanktuaria

Autor tekstu
Ks. Jan Uchwat
Gdy podróżuję po Europie, nieustannie natrafiam na kościoły, sanktuaria, kaplice poświęcone Najświętszej Marii Pannie. Spędzam wakacje z Maryją. Proponuję taką duchową przygodę każdemu, zwłaszcza kapłanowi. Zajechać do poświęconego Jej miejsca, zajrzeć choćby na chwilę. Odwiedzić Matkę w domu.

Powiedzieć Jej dobre słowo. Ucieszyć się Nią. Uścisnąć. Tak niewielki wysiłek, a ile dobrych chwil. Mam na myśli nie tylko sanktuaria na trasie podróży, ale również te w okolicy, w której się zatrzymujemy podczas urlopu. Wakacyjny wypoczynek wielu księży polega przecież na tym, że zastępują proboszcza lub wikariusza w innym kraju.

W takiej sytuacji nie sposób nie pójść do Niej. Tak, to znakomity pomysł, by wymyślić prywatną formułę wakacji. Ksiądz-pielgrzym do Matki Bożej – to właściwie, po kapłańsku przeżyty czas wakacji. Osobisty powrót do rodzinnego domu, bo przecież Ona jest matką każdego kapłana. Powrót do siebie, kontakt z samym sobą. Ten czas wewnętrznego spokoju jest tak bardzo potrzebny podczas wakacji. „Idźcie na miejsce odludne i trochę odpocznijcie” (Mk 6, 30-31). Odpoczynek duszy jest możliwy w domu, gdy zawierzamy się po ludzku osobie najbliższej, kochającej jak Bóg, która nas najlepiej rozumie. Moment, w którym przekraczam próg sanktuarium maryjnego, przypomina mi słowa „Oto matka Twoja”. 

Księża są umiłowani przez Maryję. Przez sakrament kapłaństwa mają szczególne prawo do Matki. Są najbardziej podobni do Jej Syna. Któż więc jak nie kapłan powinien mieć tę wrażliwość, delikatność serca, aby Ją odwiedzać. Kapłan, syn Maryi, to ten, którego ciągnie do sanktuariów. Kapłani to ludzie, którzy mogą i powinni „szukać i zbierać” sanktuaria, szczególnie maryjne. To propozycja rozwoju, którego gwarancją może być dobra, nie tylko wakacyjna, praktyka księdza podróżującego, księdza w drodze.

W miejscach kultu NMP cenne dla każdego kapłana jest to, że w sposób namacalny spotyka się on z pobożnością wiernych. Kapłan – z ludu wzięty i dla ludu ustanowiony – jest w sanktuarium jak najbardziej na swoim miejscu. W sanktuarium żyje się modlitwą, stąd płynie błogosławieństwo modlitwy. Choćby z tego powodu nie wypada, aby ksiądz ominął tę uświęconą przestrzeń. Miejsce zamieszkane przez Boga, naznaczone pobożnością ludzi i obecnością Jezusa i Maryi to kamień milowy na drodze kapłańskiej, to centrum promieniowania łaski. Takie miejsca dobrze oddziałują na dusze kapłańskie. 

Tutaj możemy się przekonać o tym, jak piękna jest Matka Boża: Tota pulchra es, Maria, Mater pulchrae dilectionis. A w związku z tym, jak piękny musi być Bóg. To piękno, czyli świętość i bliskość Boga, tak ujmujące, pociąga do jeszcze większej zażyłości z Bogiem. Maryja dobrocią, pięknem i czystością pociąga kapłanów, braci swojego Syna, do świętości.

A więc postanowienie, aby nie omijać sanktuarium NMP. Postanowienie, że tam gdzie jestem, najpierw poszukam sanktuarium maryjnego, kaplicy, kościoła i pójdę się pokłonić Najświętszej Maryi Pannie. Pokażę się Maryi w tym właśnie miejscu. To jest dobra decyzja i na pewno przyczyni się do uświęcania czasu podróży, wakacji kapłańskich. Pokazać się Matce w miejscu, gdzie jest czczona przez ludzi tu mieszkających, niesie w sobie wdzięk głębokiej relacji, pięknej więzi synowskiej. Taka praktyka na pewno buduje pobożność maryjną kapłana, a przecież kapłaństwo jest naznaczone maryjnością.

Bywa, że mimo dobrych chęci pielgrzymowi nie uda się zatrzymać, zjechać z drogi. Wpadłem na pomysł, by w takich sytuacjach odbyć podróż wirtualną. Z intencją nawiedzenia szczególnego, świętego miejsca mogę, przejeżdżając obok, odmówić krótką modlitwę, pozdrowić Maryję. W ten sposób co jakiś czas w ciągu nawet jednego dnia podróży mam okazję czcić Najświętszą Marię Pannę. To swego rodzaju akty strzeliste. Każdy ksiądz zyskuje ogromnie wtedy, kiedy szuka Matki Bożej. Szczególnie poza krajem, daleko od rodzinnej diecezji czy domu rodzinnego. Tak przeżywana podróż sprawi, że ksiądz będzie się czuł bezpieczny, pozostanie pod opieką Matki. Szukać Maryi na mapie świata, zdążać do celu z busolą wskazującą Jej kierunek – to prawdziwe poszukiwanie Boga. Przychodzenie do Niej z naszymi małymi i dużymi problemami sprawia, że stery trzyma Ktoś większy: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5).

Do katalogu „swoich” sanktuariów maryjnych dodaję też inne sanktuaria. Na mapie duchowej zaznaczam punkty poświęcone świętym i błogosławionym. Uderza wakacyjna bliskość miejsc, w których wybrani przez Boga urodzili się, żyli lub zostali pochowani. Podróżując przez kraje od wieków katolickie, takie jak Francja, Włochy czy Hiszpania, z łatwością napotykam wyjątkowe przestrzenie naznaczone wielką tradycją, duchową historią. Kiedy podróżuję samochodem, usiłuję stanąć na tej ziemi, pomodlić się w takim miejscu. Te proste gesty uświęcają mój czas wyjazdu. Czuję, że są to naprawdę wakacje kapłańskie. Ufam, że przyniosą owoce w postaci pragnienia świętości. W myśl zasady: z kim przestajesz, takim się stajesz. Przestawać ze świętymi i Matką Najświętszą to dar i wyzwanie.

W niektórych sytuacjach owoce takiej pielgrzymki do sanktuarium mogą się ujawnić w zupełnie niespodziewany i sympatyczny, a nawet zabawny sposób. Opowiadał mi pewien ksiądz pochodzący z Bilbao (ks. Enrique Borda), że kiedy odbywał swoje rekolekcje w miejscowości Elorrio (Kraj Basków), w roku 2015 wybrał się z innym księdzem do małej górskiej kaplicy poświęconej św. Marcinowi. Aby do niej dojść, trzeba zostawić pojazd i ruszyć przed siebie piechotą. Okazało się, że parking był zamknięty. Zobaczyli inny jadący w pobliżu samochód, więc nie wysiadając z auta, pojechali za nim i zaparkowali tuż obok. Okazało się, że to teren prywatny właściciela samochodu. Tłumaczyli się, że chcieli tylko pójść do kaplicy św. Marcina. I oto właściciel nie tylko pozwolił na postój na swoim terenie, ale nalegał, by w drodze powrotnej wstąpili w odwiedziny. Wieczorem przyjął ich po królewsku, przygotował wręcz biesiadę. Wszyscy spędzili wesoło kilka godzin. Gospodarz był szczęśliwy, że mógł gościć u siebie pielgrzymów, którzy zapragnęli odwiedzić św. Marcina. I tak święty doprowadził do integracji zupełnie obcych sobie początkowo ludzi.

Ta historia iskrząca się południowym temperamentem i słońcem przywodzi na myśl inne słowa znane z naszych zwyczajów: gość w dom, Bóg w dom. I słowa św. Pawła z 12. rozdziału Listu do Rzymian: „Przestrzegajcie gościnności”. W kapłańskich wakacyjnych grafikach zapiszmy sobie, że Matka Boża też zaprasza. Jedźmy do Niej na wakacje.