O zapale wchodzenia przez okno

Autor tekstu
ks. Andrzej Leszczyński
Sytuacja niehipotetyczna. Z podwórka szkolnego. Kolejna lekcja w klasie, w której od początku nie było dobrze, a teraz jest jeszcze gorzej. Bezradność młodego nauczyciela jest wprost proporcjonalna do lęku, który w sobie nosi. Lęku przed kolejną lekcją w sali, w której ciągle sprawdza czy kosz znajduje się jeszcze na swoim miejscu, a do tablicy staje tak, by jednym okiem ogarniać trudnych uczniów.

Sytuacja niehipotetyczna. Z podwórka szkolnego. Kolejna lekcja w klasie, w której od początku nie było dobrze, a teraz jest jeszcze gorzej. Bezradność młodego nauczyciela jest wprost proporcjonalna do lęku, który w sobie nosi. Lęku przed kolejną lekcją w sali, w której ciągle sprawdza czy kosz znajduje się jeszcze na swoim miejscu, a do tablicy staje tak, by jednym okiem ogarniać trudnych uczniów.

To także lęk przed innymi nauczycielami, a przede wszystkim dyrektorem. Bo przecież mogą powiedzieć: słabo sobie radzi, nie umie, nie nadaje się do tej klasy czy w ogóle pracy. A stąd już prosta droga do trudnej rozmowy w gabinecie „szefa”, której finał łatwo przewidzieć.

Inna sytuacja. Nie tak rzadko spotykana. Z podwórka plebanijnego. Od księdza katechety prawie nigdy nie usłyszy się o tym, co dzieje się w szkole. Owszem, powód może być taki, że na tej plebanii w ogóle rzadko się rozmawia, każdy ma swój pokój, swoje ważne sprawy i zajęcia. Swoje problemy i swoją samotność. Ale może być jeszcze inaczej. Tak, jak z tym nauczycielem, który się lęka, a skutkiem tego staje się ucieczka przed ludźmi, niechęć, poczucie wyższości wobec tych, którzy „nie poznali się na tym, jaki jestem dobry i fajny”. Powody braku rozmowy na tym się jednak nie wyczerpują. I dotyczy to zarówno tych młodych, jak i „starych wyjadaczy”. Nawet nauka opisała to w rozdziale o syndromach. Mowa o wypaleniu. Ono zresztą jest tam, gdzie ogień wcześniej był, czasem bywa jednak tak, że się nawet nie pojawił. Brak zapalenia czy wypalenie nie jest też obcy innym środowiskom. Są takie małżeństwa. Wszystko jest już za nimi albo ciągle nie pojawiło się to, co być powinno. Oczywiście, mogą trwać w budowaniu relacji, walce o siebie i swoją miłość. Czas jednak ma tu swoje znaczenie. Nie da się go zatrzymać. Owoce są tak bardzo potrzebne.

Przyczyny kapłańskiego niezapalenia mogą być różne. To jakby pewne grupy. Pierwsza odnosi się do obrazu kapłaństwa i to, co w nim przyciąga. Ciągle bowiem może to być prestiż, w miarę spokojne życie, w którym nie ma materialnej odpowiedzialności za bliskie osoby. Także chęć znalezienia bezpiecznej przystani, podszyta ucieczką od jakiegoś problemu, choćby kłopotów w budowaniu dojrzałych relacji w stosunku do kobiet. Druga grupa związana jest z środowiskiem pracy księdza. Jeżeli tu natrafia się na trudności, także ze strony współbraci, to tak łatwo o niezaskoczenie. Młodemu kapłanowi może brakować pozytywnych wzorów, takich, które nie przygniatają, ale pociągają. Do równania w górę. Kolejny zakres przyczyn wiąże się z niezrozumieniem dla podejmowanych duszpasterskich działań. Wydaje się, że tak wiele się staram, a to wszystko jakby odbite od kamiennych serc uderza ze zdwojoną siłą. Jako porażka i niepowodzenie. W końcu ostania grupa przyczyn, pewnie najważniejsza. Ociężałość w tym, co powinno być radością kapłaństwa. Spotkanie z Panem, bo to ze względu na i dla Niego wybieram samotność. On ma stawać się najbliższym i wiernym Przyjacielem. Tym, który pociesza, wspiera, podnosi i … zapala.

Zapał w podejmowaniu duszpasterskich działań, ewangelizacji odnalazłem w książce ks. Rafała Jarosiewicza „Ewangelizacja bez granic – czyli 144 i tysiące nieodkrytych sposobów głoszenia Pana”. Faktycznie jest tam numeracja, zakres bardzo rozległy. Sposób 38 - ewangelizować bez unikania popeliny, 55 – ewangelizować przez dzień skupienia, 77 – ewangelizować przez gadanie o dobrych sprawach, 127 – ewangelizować przez uczenie się mądrości od człowieka, który uczy nas głupoty… Jeden z takich sposobów może stać się pomocny i rozpocząć nową drogę z Jezusem. Nowy sposób przepowiadania. Przypomina mi się tu powiedzenie dotyczące pomysłowości i wytrwałości: jak nie wejdziesz przez drzwi, to spróbuj przez okno. To jest trudniejsze, ale przynosi to samo. Dotarcie do ludzkiego serca. A Jezusowe pragnienie rozpalenia ognia, który ma płonąć staje się rzeczywistością. Zatem, nie czekać, ale wchodzić. Nawet przez okno.