II Niedziela Wielkiego Postu (Mk 9,2-10) - Rok B

Jeden ze znanych duszpasterzy warszawskich napisał na progu Wielkiego Postu, że czeka na ten okres "jak zgłodniały pies". Bo jest szansa, by inaczej, głębiej i z namysłem zobaczyć siebie i swoje miejsce w świecie. By złapać dystans. I spojrzeć wyraźniej w kierunku Chrystusa, który "ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi"

Jeden ze znanych duszpasterzy warszawskich napisał na progu Wielkiego Postu, że czeka na ten okres "jak zgłodniały pies". Bo jest szansa, by inaczej, głębiej i z namysłem zobaczyć siebie i swoje miejsce w świecie. By złapać dystans. I spojrzeć wyraźniej w kierunku Chrystusa, który "ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi" 

II Niedziela Wielkiego Postu (Mk 9,2-10)

Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie. I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy powstać z martwych.

„jak zgłodniały pies”

Jeden ze znanych duszpasterzy warszawskich napisał na progu Wielkiego Postu, że czeka na ten okres "jak zgłodniały pies". Bo jest szansa, by inaczej, głębiej i z namysłem zobaczyć siebie i swoje miejsce w świecie. By złapać dystans. I spojrzeć wyraźniej w kierunku Chrystusa, który "ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi" /Flp 2,7/. Na tym przede wszystkim polega nawrócenie. Odejście od siebie i zwrócenie się w kierunku Chrystusa, by w Nim dojrzeć jedynego Zbawiciela, upragnionego Mesjasza. Tak byli prowadzeni Apostołowie. Trzem z nich została dana jedyna za ziemskiego życia Jezusa łaska ujrzenia Jego Boskiego oblicza.

Potrzebna, by w obliczu męki nie zwątpić i później powiązać to doświadczenie ze zmartwychwstaniem. Uczniowie rozważają to, co widzą i słyszą od Jezusa. Zastanawiają się zwłaszcza nad słowami dotyczącymi "powstania z martwych". Nie rozumieją ich, a później, gdy widzą słabość cierpiącego Mistrza, ze strachu uciekają. Wydaje się, że całkowicie zapomnieli o Taborze. Jednak Jezus wie, że ta rozmowa z Mojżeszem i Eliaszem zostanie w pełni zrozumiała dopiero po zmartwychwstaniu. Pomoże przyjąć prawdę o tym, że Krzyż był konieczny, bo Miłość nie może zaprzeć się samej siebie. Taka była droga uczniów. I ma się stać naszą. Podążanie za Chrystusem oznacza wsłuchanie się w Jego głos i zaufanie Mu. Najpierw wtedy, gdy chce nas prowadzić "samych osobno na górę wysoką". Potrzeba pozostawienia tego, co jest naszym planem i naszą wolą. Bez oglądania się i wracania, jakiegoś żalu za utraconą przeszłością. Do Niego należy to wszystko. Nagrodą jest doświadczenie odkrycia prawdziwego oblicza Jezusa. Tego, który umacnia, uzdrawia, daje światło "lśniąco białe". Takie, jakiego nikt ani nic na świecie dać nie może. Zapala do powrotu , zejścia z góry, by świadczyć. Z odwagą i mocną wiarą, że On jest prawdziwie Zbawicielem świata. Czas Wielkiego Postu to wysiłek wspinania, spotkanie i świadectwo.

ks. Andrzej Leszczyński