III Niedziela Adwentu (J 1,6-8.19-28) - Rok B

Mówimy dziś o wyzwoleniu od reżimów totalitarnych, o wyzwoleniu kobiet, o wyzwoleniu seksualnym. Ale niejako w cieniu staje to, co zniewala człowieka od wewnątrz, co naprawdę czyni nasze życie uciążliwym: niezaspokojone potrzeby, ból, grzech, śmierć. Zagrożenie różnego rodzaju śmiercią: śmiercią biologiczną, aż do chęci uśmiercania, np. narkotyki, chęć zabijania wyrażona poprzez przemoc, aborcję, eutanazję, można tę rzeczywistość nazwać logiką śmierci.

Mówimy dziś o wyzwoleniu od reżimów totalitarnych, o wyzwoleniu kobiet, o wyzwoleniu seksualnym. Ale niejako w cieniu staje to, co zniewala człowieka od wewnątrz, co naprawdę czyni nasze życie uciążliwym: niezaspokojone potrzeby, ból, grzech, śmierć. Zagrożenie różnego rodzaju śmiercią: śmiercią biologiczną, aż do chęci uśmiercania, np. narkotyki, chęć zabijania wyrażona poprzez przemoc, aborcję, eutanazję, można tę rzeczywistość nazwać logiką śmierci.

III Niedziela Adwentu (J 1,6-8.19-28)

Pojawił się człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz /posłanym/, aby zaświadczyć o światłości. Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: Kto ty jesteś?, on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: Ja nie jestem Mesjaszem. Zapytali go: Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem? Odrzekł: Nie jestem. Czy ty jesteś prorokiem? Odparł: Nie! Powiedzieli mu więc: Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie? Odpowiedział: Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz. A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem? Jan im tak odpowiedział: Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała. Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.

Zaprowadzić do prawdziwej światłości

Jan Chrzciciel staje pośród mroku adwentowych dni, by zaprowadzić nas do prawdziwej światłości. Spełnia misję zapowiedzianą w proroczym uniesieniu przez swego ojca Zachariasza. Ten po narodzeniu Jana nazywa go "prorokiem Najwyższego", który jako "Wschodzące Słońce" przyjdzie, by "oświecić tych, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają". Jan Chrzciciel staje na styku nocy i dnia. Widzi "światłość" sam będąc jakby błyskiem, jutrzenką, zwiastunem nowego poranka. Doświadczając nadejścia Tego, który "po nim idzie" i widząc więcej niż inni, staje się posłańcem "zaświadczającym o światłości". Jakie jest świadectwo Jana? Najpierw oczyszczeniem jego obrazu w oczach innych. Nie jest zatem Jan ani światłością, ani Mesjaszem, ani którymkolwiek z proroków. Odpowiedź jakiej udziela pytającym jest nowa i zagadkowa. Odsyła do słów proroka Izajasza, które Jan odnosi do siebie. Jest "głosem" wzywającym do prostowania ścieżek. Chrzest, którego udziela stanowi wyraz nawrócenia, przełożenia Bożego Słowa na decyzję człowieka. Otwiera zarazem serce na Tego, który stoi pośród swego ludu. Świadectwo Jana zatem to dialog, oczyszczanie obrazu i skierowanie ku przyszłości. Przyszłość to nadejście Mesjasza, wobec którego Jan jest pełen pokory, nie będąc godny odwiązania rzemyka Jego sandałów.

Jan Chrzciciel staje wobec nas jako świadek i nauczyciel świadectwa. Głosi i uczy, postawą ukazuje sposób składania świadectwa. To przesłanie uniwersalne. Świadek Jezusa wchodzi w dialog ze światem, poszukuje różnych sposobów na to, by docierać do każdego, ciągle w nowy sposób. Nie tworzy sobie zatem bezpiecznego zakątka swojego świętego obszaru, lecz chce świętością zarażać innych. Ma temu towarzyszyć nieustanne oczyszczanie. Obrazu swojego, a przede wszystkim obrazu Zbawiciela. Zatem znajomość Ewangelii, której owocem ma być zażyłość z Jezusem, zapalenie siebie, a przez to innych. Wtedy przyszłość ma kolor nadziei, nie jakiejś kolejnej, obok innych, ale najważniejszej i podstawowej. Przyszłość to nie coś, lecz Ktoś.

Jan Chrzciciel działał w Betanii. Naszą Betania jest miejsce, w którym żyjemy. To ma być miejsce naszego świadectwa i naszej nadziei.

Ks. Andrzej Leszczyński

"wiem, do kogo należę"

Adwent dopinguje nas coraz bardziej do wejścia w klimat oczekiwania. Postać Jana Chrzciciela kieruje nasz wzrok ku Temu, który przychodzi, aby nas zbawić. Jan jest głośny i duchowo wyzywający, choć nie zamierza skupiać naszej uwagi na sobie. Jest "głosem". Jan jest pokorny, ale "głos" jest krzykliwy, donośny. Ten głos wskazuje na przychodzącego Chrystusa.

Dzisiejsza Ewangelia to lekcja pokory i jednocześnie odpowiedzialności. Z jednej strony to nie ja mam być w centrum własnego chrześcijańskiego świadectwa. Z drugiej strony, spoczywa na mnie odpowiedzialność głoszenia Chrystusa. To zadanie każdego ochrzczonego. Często myślimy o drodze naszej wiary jako mającej być wypełnioną "dobrymi czynami". Nie można się na tym jednak zatrzymywać. Mamy także być "głosem" – świadczyć o Jezusie. Może to być także dla nas samych budujące. Ażeby świadczyć, trzeba najpierw samemu być przekonanym i poznać Mesjasza. Bycie chrześcijaninem-świadkiem (a w założeniu nie ma przecież innych chrześcijan) stawia mnie dzisiaj wobec zadania spotkania Chrystusa. Najpierw ja sam muszę się z Nim zmierzyć, muszę Go poznać i doświadczyć. Kto jednak przejdzie przez ten próg w sposób dojrzały, nawet nie będzie wiedział, w jakim momencie stał się "głosem", który w różnych momentach "opowiada" o Chrystusie. Nie zawsze jest to koniecznie słowo. Nieraz bardziej potrzeba postawy wiary – takiego prostego "wiem, do kogo należę".

ks. Andrzej Dańczak

"Radujcie się w Panu jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Pan jest blisko!"

Słowa św. Pawła podkreślają istotę nie tylko dzisiejszej niedzieli, ale także wagę ostatnich dni przed Narodzeniem Chrystusa. Radość nie tylko z faktu narodzin, ale z prawdy, że Pan przychodzi, aby nas wybawić z niewoli grzechu. Grzechu, który obezwładnia, zabiera pokój z serca! Św. Jan Chrzciciel także nawołuje, jednakże to nawoływanie ma w sobie coś z przywoływania do porządku, czyli do pierwotnego stanu do jakiego został powołany człowiek! Do szczęścia!!! Szczęścia, którego może jedynie dać szczególna komunia z Jezusem. Tych kilka dni, które nam zostały niech będzie dla nas rozrachunkiem z samymi sobą na temat naszych więzi z Panem Bogiem.

ks. Jarosław E. Piotrowski

Jezus pyta, co cię boli?

Mówimy dziś o wyzwoleniu od reżimów totalitarnych, o wyzwoleniu kobiet, o wyzwoleniu seksualnym. Ale niejako w cieniu staje to, co zniewala człowieka od wewnątrz, co naprawdę czyni nasze życie uciążliwym: niezaspokojone potrzeby, ból, grzech, śmierć. Zagrożenie różnego rodzaju śmiercią: śmiercią biologiczną, aż do chęci uśmiercania, np. narkotyki, chęć zabijania wyrażona poprzez przemoc, aborcję, eutanazję, można tę rzeczywistość nazwać logiką śmierci.

Człowiek ucieka przed samym sobą, kiedy patrzy na siebie stara się odwrócić wzrok od pustego i samotnego wnętrza. Wszyscy jesteśmy więźniami samych siebie, sami siebie pętamy, nie jesteśmy nienaruszeni, lecz złamani i biedni, tak, iż nie potrafimy się sami uleczyć. Tej smutnej logice Chrześcijaństwo przeciwstawia imię Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, Zbawiciela, który dał swoje życie za świat. Chrystus przyszedł, ale wielu ludzi o tym nie wie. Niektórzy oczekują Go w jakiś nieokreślony sposób, czują, że zbyt wiele spraw w ich życiu, w świecie budzi tylko rozczarowanie, niepokój, Nie oczekują jednak, że Bóg wreszcie spełnił obietnice o wybawieniu, wolności, pomyślności i radości, zapowiadane przez proroków. Nie wierzą, że przyjście Mesjasza uświęconego i przepojonego Duchem Bożym oznacza uzdrowienie i wyzwolenie, cud dokonany od wewnątrz, tak jak leczy się chory organizm: "jak ziemia wydaje swe plony". Chrystus jest nieznany, ukryty.

Ludzie potrzebują dowodów na to, że Chrystus narodził się w Betlejem. Ludzie czekając na Zbawiciela chcą spotkać świadków. Jan Chrzciciel był świadkiem Chrystusa. " Nie był on Światłością, lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości". Świadek ujawnia coś, co wie, odsłania znaczenie Kogoś. Jan odsyła do tajemniczego działania Kogoś Innego. Jego wiara jest zawiadomieniem dla innych "o Kimś, kto istnieje w moim życiu". On żyje Jezusem Chrystusem to jest widoczne: "Czas oczekiwania się wypełnił, bliskie jest Królestwo Boże nawracajcie się i wierzcie w ewangelię. Jezus zbawi swój lud. W tajemnicy Jego śmierci i zmartwychwstania realizuje się: nowe wyjście z niewoli, nowe przymierze, odkupienie, odpuszczenie grzechów to wszystko, czego oczekiwał Stary Testament". Kościół w nauczaniu św. Piotra potwierdza misję Jana: " nie ma w żadnym Innym zbawienia!" Jezus przyszedł po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości.

Jezus pyta, co cię boli? Spojrzeć na Niego po to by zniknął ból, przyszedł pokój, dobrowolnie zgodzić się na trudności: niepowodzenia, porażki, przeciwności, które wpisują się w zwykłe życie. Mocny powinien być fundament naszej nadziei, a nie tylko oparcie w miłych wiadomościach, zdrowiu, spokoju, poprawie sytuacji gospodarczej, wielkości środków materialnych. Są to dobre rzeczy, jeżeli nie oddzielają od Boga, ale nie dają prawdziwej radości. Mamy zbliżyć się do Jezusa, znaleźć Chrystusa, przebywać w Jego towarzystwie, bo jedynie On może dać i zachować radość, która przynosi sprawiedliwość i pokój - świat nie posiada jej sekretu. Radość, która ma źródło w Bogu. Człowiek doznaje uzdrowienia poprzez przemianę wewnętrzną-"w znaku ziarna"- Bóg nie łamie naszej wolności, ale zaprasza do współuczestnictwa. Święty. Paweł działanie Boga nazywa "uświęceniem". " Sam Bóg niech was całkowicie uświęca, aby nienaruszony duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana". Bóg nie działa powierzchownie, lecz całkowicie przemienia osobę, nie może tego dokonać bez naszego udziału. Apostoł podpowiada nam kilka wskazówek naszego uczestnictwa w dokonującym się w nas dziele Bożym: radujcie się zawsze, nieustannie się módlcie, dziękujcie w każdym położeniu, Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie, wszystko badajcie, a co szlachetne zachowujcie, unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła.

Uśmiech, serdeczne słowo, drobna pochwała, zatuszowanie drobnych nieporozumień, by życie osób stało się lżejsze. Na mocy chrztu mamy obowiązek być świadkami zbawienia. Nieść radość światu, który jest smutny, szary, brzydki moralnie, ponieważ oddala się od Boga. Radość chrześcijanina także pośród cierpienia i przeciwności jest świadectwem, że Bóg stał się człowiekiem i zamieszkał miedzy nami. Ludzie potrzebują od chrześcijan dowodów na to, że Chrystus narodził się w Betlejem. Liturgia trzeciej niedzieli adwentu bardzo wyraźnie wskazuje na obecność i bliskość Kogoś. Oczekujmy Boga nie w lęku i drżeniu, lecz w radości.

ks. Marek Czyżewski