Obecność

Autor tekstu
o. Dominic A. Kirwan CR
O. Dominic A. Kirwan CR, który w 2009 roku obchodził 65-lecie kapłaństwa, wspomina jeden z nadzwyczajnych momentów swojego życiaPewne doświadczenie, które przeżyłem będąc młodym księdzem uczącym w Scollard Hall, wywarło na mnie głębokie i długotrwałe wrażenie. W pewien weekend miałem pomóc w pewnej parafii w Temagami, które leży około 100 km od North Bay, ale proboszcz poprosił mnie, abym zamiast tego udał się do kościółka na Bear Island, wyspę, na którą trzeba było płynąć łodzią prawie 30 km.

O. Dominic A. Kirwan CR, który w 2009 roku obchodził 65-lecie kapłaństwa, wspomina jeden z nadzwyczajnych momentów swojego życia

Pewne doświadczenie, które przeżyłem będąc młodym księdzem uczącym w Scollard Hall, wywarło na mnie głębokie i długotrwałe wrażenie. W pewien weekend miałem pomóc w pewnej parafii w Temagami, które leży około 100 km od North Bay, ale proboszcz poprosił mnie, abym zamiast tego udał się do kościółka na Bear Island, wyspę, na którą trzeba było płynąć łodzią prawie 30 km.

Udzielił mi wszystkich potrzebnych informacji: jedz w hoteliku na wybrzeżu niedaleko kościoła, spowiedź o 7, do spania masz składane łóżko w zakrystii, Msza św. o 10 rano. Kiedy już odwiózł mnie do łodzi, podkreślił: „Pamiętaj, przed mszą policz tych, którzy chcą przystąpić do Komunii i spożyj wszystkie hostie, które pozostaną, ponieważ na Bear Island nie przechowujemy Najświętszego Sakramentu.”

Na miejsce przybyłem około godz. 15. Nie było dokąd pójść, nie było co robić, nic do czytania, żadnego radia ani telewizji, mogłem tylko siedzieć w ławkach lub spacerować wzdłuż nawy odmawiając różaniec i brewiarz oraz przygotowując homilię. Po krótkich czasie doznałem nieopisanego, prawie że strasznego uczucia, że nie jestem w kościele sam. Oglądałem się za siebie, sprawdzałem konfesjonały i zakrystię. Nie było nikogo.

Ta pewność, że nie byłem sam, była szczególnie odczuwalna zawsze gdy zbliżałem się do ołtarza. Ale zdanie „nie przechowujemy Najświętszego Sakramentu” wciąż dzwoniło mi w głowie, więc nie było powodu, by sprawdzać tabernakulum. W końcu jednak, kierowany silnym impulsem, otworzyłem je i znalazłem puszkę (cyborium) z prawie dwustu hostiami, z których niektóre zaczynały się już powoli psuć. Musieliśmy spożyć je wszystkie – ja i prawie 40 osób, które przystępowały do komunii.

Kiedy opowiedziałem o tym proboszczowi odpowiedział, że pewien starszy misjonarz od czasu do czasu bez zapowiedzi odwiedzał to miejsce, odprawiał mszę w tygodniu i zawsze zostawiał Najświętszy Sakrament dla tubylców lub turystów, którzy chcieliby przed nim pomodlić się w kościele.

Nie jestem medium; nie słyszałem głosów, ale to doświadczenie wzmocniło moją wiarę w to, że Zmartwychwstały Chrystus jest rzeczywiście i prawdziwie obecny w tabernakulum i że kiedy kapłan podczas Mszy wymawia słowa konsekracji nad chlebem i winem, stają się one Ciałem i Krwią Chrystusa. Wierzę, że to doświadczenie spotęgowało moją miłość do Najświętszego Sakramentu i moją nadzieję, że te tysiące Eucharystii, które miałem przywilej celebrować, zadośćuczynią za moje winy popełnione „uczynkiem i zaniedbaniem”. Dzisiejszy Kościół jest inny, stawia nowe wyzwania, ale jego zasadnicze elementy nie zmieniły się od czasu, kiedy zaczynałem 65 lat temu; chciałbym tylko móc zacząć jeszcze raz od nowa...