Notatki na marginesie encykliki Ecclesia de Eucharistia

Autor tekstu
Ks. Krystian Wilczyński
Nie jest przypadkiem fakt, że ostatnim listem okólnym Jana Pawła II była encyklika Ecclesia de Eucharistia. Opublikowana została w Wielki Czwartek 2003 roku, jak się potem okazało, na dwa lata przed śmiercią papieża. Słusznie można ją uznać za dokument przejściowy, ocierający się również o pewną formę testamentu zostawionego Kościołowi. Świadomy bliskości końca swojego życia, po dopełnieniu swojego zadania wprowadzenia wiernych w Trzecie Tysiąclecie, Ojciec Święty pokazuje źródło swojej siły. Jak zauważają komentatorzy tego dokumentu, jest on nacechowany osobistymi wątkami całego życia papieża Wojtyły.

Nie jest przypadkiem fakt, że ostatnim listem okólnym Jana Pawła II była encyklika Ecclesia de Eucharistia. Opublikowana została w Wielki Czwartek 2003 roku, jak się potem okazało, na dwa lata przed śmiercią papieża. Słusznie można ją uznać za dokument przejściowy, ocierający się również o pewną formę testamentu zostawionego Kościołowi. Świadomy bliskości końca swojego życia, po dopełnieniu swojego zadania wprowadzenia wiernych w Trzecie Tysiąclecie, Ojciec Święty pokazuje źródło swojej siły. Jak zauważają komentatorzy tego dokumentu, jest on nacechowany osobistymi wątkami całego życia papieża Wojtyły. 

Momentami przypominają one świadectwo wiary w realną i substancjalną obecność Jezusa w postaciach chleba i wina. Cennym suplementem był również wydany na koniec Roku Eucharystii list Mane nobiscum Domine, a także ostatni dokument żyjącego papieża – wydany w Wielki Czwartek, tydzień przed śmiercią, list do kapłanów. W tym ostatnim tekście papież skupił się na swoistym wszczepieniu kapłana w rzeczywistość konsekracji. Można nazwać ten list bardzo mistycznym i kulminacyjnym. Zwykle bowiem przed śmiercią mówi się o sprawach najistotniejszych. Warto przypatrzeć się recepcji tych dokumentów, z których wyróżnia się najobszerniejsza treściowo encyklika.

W ostatnich latach zauważa się żywe dyskusje dotyczące kwestii liturgii Eucharystii. Przebiegają one w różnej atmosferze. Powodem tego stało się dopuszczenie do powszechnej możliwości sprawowania Mszy świętej w tzw. formie nadzwyczajnej. Ten gest ze strony papieża Benedykta XVI skierowany był z całą pewnością jako wyciągnięta ręka do nieakceptujących zmian liturgicznych Soboru Watykańskiego II. Niewątpliwie decyzja obecnego papieża emeryta wpisuje się w myśl błogosławionego Jana Pawła, że Eucharystia buduje Kościół. Patrząc na podziały na tle konstytutywnego „elementu” jedności Wspólnoty Wierzących, należało położyć im kres. W wielu miejscach świata, głównie Europy, stało się jednak odwrotnie. Zwolennicy tzw. formy nadzwyczajnej chcą z niej uczynić jedyną słuszną i jakościowo lepszą od Mszy w tzw. formie zwyczajnej.

Można się spytać, czy o taką jedność chodziło papieżowi przełomu tysiącleci. W swojej encyklice często podkreślał fenomen Eucharystii tak, że nie utożsamiał jej z obrzędami, ale ukazywał ją jako coś ponad wszelkimi rytami i ich formami. Dowodem na to jest tylko jeden z sześciu rozdziałów encykliki, poświęcony pięknu celebracji Eucharystycznej. Analizując jego treść można tam znaleźć nawiązania do wielu tradycji jednej wiary chrześcijańskiej. Połączenie różnorodności w jednej wierze wskazuje już na ponadziemskie znaczenie Mszy świętej. Papież wspomina judaistyczną genezę Świętej Wieczerzy, jej rozwój i różne formy na całym Zachodzie i Wschodzie Kościoła. Warto by tę linię zachować we współczesnej dyskusji pomiędzy środowiskami tradycjonalistycznymi, a większością wiernych Kościoła. Otwarcie horyzontu na obrządki Wschodnie zamknęłoby usta zwolennikom ograniczonym do uznania jednej formy.

Ważnym aspektem jest nawiązujący do tego katolicki charakter Eucharystii. Jan Paweł II wspomina w swoim dokumencie o jej kosmicznym charakterze (n. 8). Można w tym miejscu nawiązać do starożytnego Listu do Diogneta, który wspomina, że chrześcijanie są dla świata tym, czym dusza dla ciała (por. tamże, 6.). Nie będzie błędem parafraza, że Eucharystia jest duszą świata – sakramentem świata. Niezależnie od tego, czy ktoś wierzy w obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie czy nie, jego zbawienie jest możliwe dzięki Ofierze Chrystusa, a ta uobecnia się właśnie we Mszy Świętej. Wydarzeniem obrazującym tę prawdę była Msza pogrzebowa Jana Pawła II. Można powiedzieć, że właśnie Eucharystia sprawowana na Placu św. Piotra była ośrodkiem świata. Byli na niej obecni przedstawiciele wszystkich kontynentów, ogromna większość przywódców państw, zwierzchnicy prawie wszystkich Kościołów, religii i wyznań. Według statystyk było to najbardziej liczne zgromadzenie w historii ludzkości. A ośrodkiem, swoistym punktem jednoczącym modlitwę i szacunek każdego z milionów wierzących i niewierzących, był kawałek chleba i kielich wina, stające się Ciałem i Krwią Zbawiciela Świata. To proroczy znak jedności różnych owczarni wokół Jednego Pasterza. Pomimo różnic, każdy z ludzi spotykał się z pozostałymi właśnie w tym sakramencie miłości.

Błogosławiony Jan Paweł II podkreślał także konieczność szkolenia się w kulcie Eucharystii. Nie chodziło mu o kursy czy jakieś lekcje, choć i takie inicjatywy są pomocne. Papież miał raczej na myśli ćwiczenie swojej wewnętrznej postawy wierności w trwaniu przed Bogiem. Naturalną szkołą Eucharystii jest Wspólnota Kościoła, z Matką Słowa Bożego jako najlepszą Nauczycielką. To właśnie Maryję Jan Paweł określił „pierwszym tabernakulum” w którym zanamiotowało (gr. eskenosen) Słowo. Piękno tej najpiękniejszej modlitwy polega na jej żywotności i ciągłej transformacji. Kierunek wzrostu zawsze skierowany jest ku górze, ale codzienność tego świata sprawia, że droga często wiedzie przez doliny, z których modlącego się jest w stanie wyciągać tylko wierność i wytrwałość.

Papież Jan Paweł II w swojej encyklice często poruszał wątek osobistej modlitwy kontemplacyjnej, czy to podczas sprawowania Najświętszej Ofiary, czy poza nią w formie adoracji. Wielu ludziom, szczególnie ze środowiska bliskiego Błogosławionemu, zapadły w pamięć te momenty, kiedy Ojciec Święty był sam na sam z Bogiem, chociaż wokół niego mogła być wielka liczba ludzi. Mistyczne usposobienie Jana Pawła świadczyło o wielkiej zażyłości z Jezusem, a wielu zachęcało do naśladowania tej postawy. Nie sposób zebrać sumę powrotów ludzi do adoracyjnej obecności z Bogiem. Wiadomo jednak, że Rok Eucharystii pozostawił w wielu parafiach i wspólnotach rozmiłowanie do Najświętszego Sakramentu. Rozmnożyły się liczne miejsca wieczystych adoracji, nabożeństwa z kultem Eucharystii poza Mszą świętą, czwartkowe nabożeństwa eucharystyczne. Rzeczywiście uświęcenie człowieka bierze początek z modlitwy osobistej. Ona pomaga odnaleźć siły do działania apostolskiego w swoim środowisku. Wielu chrześcijan korzysta z tej możliwości każdego dnia. Wymownym tego znakiem było czuwanie z papieżem Benedyktem XVI podczas Światowych Dni Młodzieży w Kolonii. Papież nawiązywał do nauczania swojego poprzednika oraz wyjaśniał czym jest adoracja: trwaniem „usta w usta” – jakby pocałunkiem z Bogiem; a również najgłębszym ukłonem człowieka w stronę Majestatycznego Boga, a zarazem swojego kochającego Ojca. Na tym samym spotkaniu ponad milionowa rzesza wiernych, kiedy wystawiono na wieczornym nabożeństwie Najświętszy Sakrament w monstrancji, po prostu zamilkła.

Naturalne echa Ecclesia de Eucharistia da się również zaobserwować u początków pontyfikatu papieża Franciszka. Msza św. inaugurująca jego pontyfikat była sprawowana przy uczestnictwie podobnego gremium, co wyżej opisana celebracja pogrzebowa Jana Pawła II. Wymownym gestem była decyzja Franciszka o proklamacji Ewangelii tylko w jednym języku, a była nim greka – język liturgii Kościołów Wschodnich. Ponadto Ojciec Święty ograniczył zbędne celebracje związane z obrzędami objęcia Stolicy Piotrowej. Decyzje te komentowano dwojako, w zależności od środowiska. Faktem jednak jest, że ich zaprowadzenie pozwoliło uchwycić istotę Eucharystycznej celebry.

Otwartą pozostaje kwestia dalszych dziejów jednoczenia się wokół „Sakramentu miłości”. Franciszek wydaje się wydobywać Wiernych z ławek szkoły Eucharystii i prowadzi ich do zajęć praktycznych. Otóż wiedząc o Najświętszej Ofierze dość sporo, czas odkryć że jest ona czynną miłością Boga do grzesznego człowieka. Wezwani do naśladowania chrześcijanie, umocnieni Chrystusem mają stać się w uczynkach podobni do Niego. Obecny Następca św. Piotra często zachęca do odważnego wychodzenia i świadczenia o miłości Bożej właśnie uczynkami miłosierdzia. One stanowią przeniesienie słowa nauczania pisanego w akt.

Na tym właśnie polega duchowość eucharystyczna: doświadczyć miłości oczyszczającej, poznać Dobrodzieja, chcieć się do Niego upodobnić w całkowitym ofiarowaniu się, aby wreszcie samemu naśladować Go pośród braci – stając się miłością tak, jak On nią jest (por. 1 J 4,8). Tak oto Kościół żyje dzięki Eucharystii.