Pieśń o Bogu ukrytym

Autor tekstu
ks.Jan Uchwat
Tegoroczne wakacje spędziłem na południu Hiszpanii, w bardzo malowniczej, górzystej części regionu Albacete. Pojechałem tam przede wszystkim głosić Słowo Boże i sprawować sakramenty święte, gdyż miejscowy proboszcz musiał na miesiąc wyjechać, a tym samym poprosił mnie, abym go zastąpił wśród jego parafian. Dla mnie była to doskonała okazja by jako kapłan służyć innym i jednocześnie zobaczyć jak to jest „być” proboszczem.

Tegoroczne wakacje spędziłem na południu Hiszpanii, w bardzo malowniczej, górzystej części regionu Albacete. Pojechałem tam przede wszystkim głosić Słowo Boże i sprawować sakramenty święte, gdyż miejscowy proboszcz musiał na miesiąc wyjechać, a tym samym poprosił mnie, abym go zastąpił wśród jego parafian. Dla mnie była to doskonała okazja by jako kapłan służyć innym i jednocześnie zobaczyć jak to jest „być” proboszczem.

W tym czasie podlegały mi parafie z aż dziesięciu wiosek położonego w górach Dekanatu Yeste - Elche de la Sierra Diecezji Albacete m.in. miejscowości: Riópar, Cañada de Provencio, Vegallera, Molinicos, Mesones, El Pardal, Las Animas, La Alfera. Jest to region raczej ubogi, oddalony od wielkich miast i przemysłu turystycznego. Łatwo to sprawdzić odbywając wirtualną podróż np. z Google Earth, do czego zapraszam. Sam często, kiedy wspominam, odwiedzam wirtualnie te miejsca, które udało mi się już wcześniej zobaczyć. Niektóre z tych wiosek liczyły jedynie kilkadziesiąt mieszkańców.

Pobyt tam pozwolił mi kolejny raz w życiu odkryć prawdę o tym, jak Bóg jest obecny wszędzie, nawet, a może przede wszystkim tam, gdzie życie wydaje się płynąć innym rytmem niż normalnie, gdzie zegarki „chodzą” o wiele wolniej niż gdzie indziej. Zobaczyłem, że wszędzie czyli także tu, w tych najmniejszych i niejako „zagubionych” miejscowościach, są ludzie, którzy stworzeni na podobieństwo do Boga i posiadający swoją niezbywalną godność szukają, niekiedy zupełnie nieświadomie, sposobu życia w bliskiej z Nim relacji, nawet jeśli rzadko mają oni kontakt z księdzem, katechezą, a nawet regularną Mszą Świętą czy spowiedzią. Będąc wśród nich przekonałem się, nie po raz pierwszy zresztą w życiu, jak Bóg kocha każdego człowieka i potrafi działać w ukryciu, jak jako Dobry Pasterz troszczy się o swoje owce bez względu na to gdzie są i w jakich warunkach żyją.

Każdy z mieszkańców tej krainy, z którym miałem możliwość się spotkać, miał swoją własną i niepowtarzalną historię życia i swoją osobistą „przygodę” z Bogiem. Prostota i piękno wiary wielu mieszkańców tego rejonu Hiszpanii, urzekła mnie i stała się dowodem na to, jak łaska boża działa, nawet, jeśli zwyczaje i życie tych ludzi są w naszym rozumieniu ubogie. Odkryłem, że Bóg, który Sam poznał co to ubóstwo, jest blisko tych „ubogich”, aby ich Swoim bogactwem ubogacić. Dla Niego nie ma nic niemożliwego, mieszka w każdym, a Królestwo Boże przychodzi niedostrzegalnie i jest wśród nas (por. Łk 17, 20-21).

To odkrywanie Boga w codzienności, z dala od zgiełku cywilizacji, stało się dla mnie wielką przygodą i szkołą życia. Mogłem znowu „zasmakować” radości z bycia księdzem. Ludzie, których tam spotkałem, tak samo jak wszyscy, potrzebowali Boga, Jego miłości, byli „głodni i spragnieni” Słowa Bożego i Eucharystii, także innych sakramentów, katechezy oraz modlitwy. Czekali na mnie jako księdza, widzieli we mnie tego, który może im „dać” Boga. Jednocześnie sami uczyli mnie – kapłana, jak można odkryć Jego obecność w najdrobniejszych sprawach i cieszyć się Nim w tym, co pozornie jest niewidoczne dla oczu. Przypomniałem sobie mądrą i jakże prawdziwą maksymę Antoniego de Saint-Exuperego, który w „Małym Księciu” pisał, że „dobrze się widzi tylko sercem, że najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”.

Moje krótkie proboszczowanie w tym miejscu pozwoliło mi „usłyszeć” i „zaśpiewać” na nowo „Pieśń o Bogu ukrytym”, nauczyło mnie na nowo jak odkrywać Boga w prostych, zwyczajnych i codziennych sprawach.