Bóg i człowiek - I przykazanie cz. 2

Autor tekstu
ks. Jan Mokrzycki
To, co najważniejsze, stawiamy zawsze na głównym, naczelnym miejscu.

Część 1 ...>>

Jam jest Pan Bóg twój... nie będziesz
miał bogów cudzych przede mną.
/Exodus  20,2-3/

Bóg-Stwórca, stawiając przed oczyma człowieka jego zadania życiowe, jako fundamentalną i pierwszą zasadę kładzie sprawę stosunku człowieka do Boga: „Pamiętaj... jam jest Pan Bóg twój... nie będziesz miał bogów cudzych przede mną...” Zazwyczaj do pierwszego przykazania Dekalogu podchodzimy tylko ze strony negatywnej, zastanawiając się i uważając, by nie odchylić się od Boga, by nie sprzeniewierzyć się Bogu na rzecz bożków różnego pokroju. Aleć to nie jest najważniejsze.
    Zasadniczą stroną Dekalogu jest strona pozytywna. Jam jest Pan Bóg twój – Jam jest ten, którego „niebiosa głoszą chwałę, a dzieła rąk Jego oznajmia firmament” /Ps. 18,2/. Zaniedbanie tej prawdy i skutki tego zaniedbania mocno uwypukla św. Paweł w liście do Rzymian 1,19-27.
    Na pierwszym zatem miejscu w pierwszym przykazaniu Dekalogu zostaje człowiek wezwany do oddania czci prawdziwemu Bogu: „Jam jest Pan Bóg twój”. Cześć ta przejawi się w służbie Bogu, w uznaniu swej zależności od Boga. Prawdziwa cześć Boża polega na zrozumieniu, że Deo servire, regnare est. Wszelakoż zależność zależności nie równa, a cześć czci – Bóg domaga się od człowieka czci specjalnej, czci godnej człowieka i Boga zarazem. Na mocy całkowitej zależności człowieka od Boga, Bóg ma prawo domagać się czci szczególniejszej – i domaga się jej.


Rodzaje czci - zależności

1. Stworzenie i Stwórca

Z prochu i nicości powołane do istnienia, do bytu – każde stworzenie jest całkowicie, absolutnie zależne od swego Stwórcy. Bóg jest Słońcem – człowiek promieniem, zależnym całkowicie od swego źródła, od słońca. Bóg jest Światłem – człowiek obrazem świetlnym... Skoro słońce przestanie wysyłać promienie, skoro wyłączymy kontakt – natychmiast zniknie obraz świetlny, zniknie promień – zostaje nicość. Tak jak wodę, by się nie rozlała, musi ustawicznie podtrzymywać jakaś forma – tak jest i z człowiekiem; musi go ustawicznie podtrzymywać wszechmocna ręka Boga, by się nie zapadł w nicość. Stąd Bóg jest absolutnym, bezwzględnym władcą stworzenia. Uświadomienie sobie tej absolutnej zależności, tej wielkości Bożego Majestatu wywołuje drżenie, trwogę, lęk... Tremens factus sum ego, et timeo..., bo On „badający serca i nerki” /Ps 7,10/.

Wspaniałym przykładem takiej absolutnej zależności od Boga, zależności do głębi zrozumianej przez człowieka, jest Abraham ofiarujący syna Izaaka na stosie całopalenia. „Weźmij syna swego Izaaka, którego miłujesz, a idź do ziemi widzenia i tam go ofiarujesz na całopalenie” /Gen 22,2/. Abraham zdawał sobie sprawę, że syn jego jest bardziej własnoscią Boga, aniżeli jego.

2. Sługa i Pan

Pomiędzy sługą i panem ma miejsce zależność czysto zewnętrzna, stosunek czysto prawny, formalistyczny, bez żadnej specjalnej więzi wewnętrznej. Włada tu duch formalistyki – posuniętej często aż do obłudnego płaszczenia się. Jest to najniższy rodzaj zależności i ten nie może mieć miejsca odnośnie do Boga. Nie wolno oddawać czci Bogu tylko formalistycznie, zewnętrznie. Przez taką postawę człowiek staje się „miedzią brzęczącą i cymbałem brzmiącym” /1Kor 13,1/.  „Ten lud czci mię wargami, ale serce ich daleko jest ode mnie” /Mt 15,8/. 

Opowiadają, że przemyślni Chińczycy, nie chcąc się narazić swoim bożkom, a równocześnie nie tracić czasu na odmawianie modlitw, wypisują modlitwy na długich paskach papieru. Tak zapisany pasek nawijają na jeden wałeczek, zaś koniec paska przyczepiają do drugiego, pustego wałeczka, ktory jest połączony z wiatraczkiem. Wiatrak, poruszając się, obraca wałek i powoli pasek papieru z jednego wałka przewija się na drugi; modlitwa zostaje odmówiona przez samo przewinięcie się z jednego wałka na drugi... Spryt formalizmu... ale czyż  klepania pacierzy przez wielu katolików nie można by zaliczyć do tej samej kategorii?

3. Dziecko i Ojciec.

Zależność dziecka od ojca oparta jest o ducha miłości i zaufania. Panuje tutaj też bojaźń, ale święta, święty lęk i drżenie – lecz nie tyle przed Majestatem Ojca, ile przed możliwością urażenia Ojca, przed możliwością nieposłuszeństwa Ojcu, odsunięcia się od Niego.
    W naszym stosunku do Boga, w naszej czci wobec Boga, winna mieć miejsce zależność dziecka od Ojca, oparta jednak na głęboko i dobrze zrozumianej zależności stworzenia od Stwórcy. Świadomość, że jestem prochem i niczym wobec Boga, ustrzeże mię od samoubóstwienia, ujarzmi dumę mej miłości własnej i samowoli – z drugiej zaś strony żywo przeżyte przeświadczenie o dziecięctwie Bożym każe nam bezpośrednio zaufać Bogu, w Nim szukać mocy i oparcia w słabościach, napełni nas dumą miłości: scio cui credidi /2Tim 1,12/.

24 czerwca 1950 r. Po raz pierwszy w dziejach Kościoła odbyła się na placu św. Piotra w Rzymie niebywała koronacja pośmiertna, wspanialsza od koronacji jakichkolwiek władców ziemi. Koronowano 12-letnie dziecko proletariatu włoskiego, Marię Goretti, za to, że potrafiła w 12 roku życia obronić swoje dziewictwo i dla zachowania go ponieść śmierć. Czternaście ran otrzymała, zadanych jej sztyletem. Otóż ze słów Marii Goretti przed śmiercią oraz z zeznań jej mordercy, jeszcze żyjącego, jasno wynika, że powodem, dla którego nie chciała się zgodzić na jego niecne propozycje był wzgląd na Boga. Trzy razy próbował złamać jej opór, a ona za każdym razem odpowiadała: „Nie! Bóg nie pozwala, to grzech...”. Motywy jej postępowania, jak wynika z akt procesu, były nadprzyrodzone, wypływające z wiary. A że powodował nią nie tylko lęk przed Bogiem, ale i wielka miłość, świadczy to, że w ostatniej chwili przed śmiercią, po spowiedzi i namaszczeniu, zdobyła się na wspaniałomyślne przebaczenie swemu zabójcy: „Z miłości ku Panu Jezusowi przebaczam mu i chcę, żeby ze mną dostał się do nieba.”

Marysia Goretti, to istotnie wielka i prawdziwa czcicielka Boga Najwyższego. Czyż to 12-letnie dziewczę nie zawstydza niejednego z nas w naszym stosunku do Boga?

Modlimy się codziennie: „święć się Imię Twoje”... Modlimy się o to, by Bóg odbierał prawdziwą cześć od ludzi, cześć Mu należną. Niestety jednak, wymawiając te słowa prośby wargami – czynem zazwyczaj jej nie urzeczywistniamy; świadczy o tym choćby tak często spotykany formalizm religijny w naszym życiu.


O Panie! Święć się Twe Imię
Przez niebo, gwiazdy i słońce
Przez kręgi światów olbrzymie
Przez obszar i czas bez końca
Przez promieniste dnia łaski
I mroki, i świtu blaski!

O, święć się prawami Bytu
Rytymi w księgach granitu
Harmonią, ładem, zgodą
I ducha świętą pogodą!

O, święć się serca natchnieniem
Miłością, nadzieją, wiarą
Modlitwą, myślą, marzeniem
Boleści wielkich ofiarą
I zbawczą żywota strugą – 
Pokorną, cichą zasługą.
                                    /L.Sowiński/