Jezus żyje!

Autor tekstu
Ks. Jacek Nawrot
Dzień zaczynał się bardzo zwyczajnie: wczesnym rankiem, kobiety przyszły do grobu. To bardzo zwyczajne. My postępujemy podobnie. Kiedy myślimy o naszych zmarłych, odmawiamy za nich modlitwę o wieczny odpoczynek, albo odwiedzamy cmentarz z grobem tej osoby. Czynimy to z myślą o ich przyszłym życiu. Nikomu nie przychodzi myśl, żeby ożywić zmarłego. Dlatego dzień niewiast zaczynał się bardzo zwyczajnie, to znaczy w granicach ludzkiej zwyczajności: poszły do grobu, aby opłakiwać bliskiego im, zmarłego Jezusa.

Dzień zaczynał się bardzo zwyczajnie: wczesnym rankiem, kobiety przyszły do grobu. To bardzo zwyczajne. My postępujemy podobnie. Kiedy myślimy o naszych zmarłych, odmawiamy za nich modlitwę o wieczny odpoczynek, albo odwiedzamy cmentarz z grobem tej osoby. Czynimy to z myślą o ich przyszłym życiu. Nikomu nie przychodzi myśl, żeby ożywić zmarłego. Dlatego dzień niewiast zaczynał się bardzo zwyczajnie, to znaczy w granicach ludzkiej zwyczajności: poszły do grobu, aby opłakiwać bliskiego im, zmarłego Jezusa.

Jednak od momentu stanięcia przy grobie wszystko zaczęło być nadzwyczajne. Kamień zakrywający grób został odsunięty. Wewnątrz grobu nie było ciała zmarłego Jezusa. Za to siedział tam młodzieniec, który także był niezwykły. Jednak najbardziej niezwykłe były jego nowiny: "Jezus ukrzyżowany powstał. Nie ma Go tu w grobie!". Wydarzyło się to, co przekroczyło granice ludzkiej zwyczajności. Stało się coś niemożliwego dla człowieka: zmarły powstał ze swojego grobu.

W naszej życiowej pielgrzymce znowu spotykamy się we wierze. Pragnę dzielić się z Wami moją wiarą, że to, co widziały kobiety w dniu zmartwychwstania, stało się naprawdę. Dzielę się zatem z Wami moją wiarą, że Jezus żyje! Z tej zaś wiary wynika wszystko co dotyczy mojego życia, to kim jestem i to po co żyję. Moim celem jest świętość czyli budowanie coraz większej relacji miłości z Chrystusem. Wiara daje mocny fundament pod wznoszenie gmachu własnej świętości. Lecz nie tylko. Wiara daje także mocną motywację, lub inaczej mówiąc budzi silne pragnienie, aby Boga szukać i dążyć do spotkania z Nim w miłości.

Tak więc nasze życie duchowe podobne jest do kwiatów na łące. Wszystko zaczyna się od wiary, która na początku jest jak małe ziarenko włożone w ziemię. Obumierając w wierze zaczynamy zapuszczać korzenie w glebę którą jest Mistyczne Ciało Chrystusa czyli Kościół święty. Kiedy dobrze zapuścimy już korzenie wiary wówczas zaczynamy wypuszczać pierwsze pędy nadziei. Nadzieja w naszym życiu to obietnice które w wierze dał nam Chrystus. Im lepiej się nasłuchamy obietnic Jezusa tym szybciej pniemy się w górę, ku Chrystusowi. Nadzieja to siła, która nas ożywia w poznawaniu i szukaniu Chrystusa. I tak rozwijamy się w nadziei, aż do chwili kiedy zaczną się pojawiać pierwsze owoce: kwiaty miłości. Miłość jest naszym celem, a ponieważ Bóg jest miłością, to On sam jest tym celem. Jeśli szukamy miłości to szukamy Boga. Kiedy zaś znajdujemy Boga, znajdujemy miłość, bo: "Deus Caritas est!"